Strony

środa, 1 maja 2013

Rozdział 23.

Przepychając się między ludźmi w biało-czerwonych strojach i flagach zeszłam schodami na dół. Oczywiście jako jedyna musiałam iść pod prąd. Ludzie w górę – Kochańska w dół. Ktoś uderzył mnie w plecy, ktoś mnie nadepnął, ktoś krzyczał coś za mną. Byłam obojętna na to wszystko, leciałam przed siebie. Chciałam być jak najszybciej w tym małym miejscu, pełnym piłkarzy. Chciałam być już przy Robercie. Dobiegłam do bramki, gdzie miałam problem z ochroniarzami, którzy nie chcieli mnie wypuścić na murawę. Wkurzona na maksa, wzięłam krótki rozpęd i przeskoczyłam bez problemu bramkę. Niestety, zahaczyłam delikatnie koszulką, która puściła kilka szwów. Trudno, zszyje się! Oby tylko Lewy się nie skapnął..  Biegłam przez zieloną, sztuczną trawę. Za mną ochroniarze krzyczeli niewiadomo co. Zaśmiałam się tylko i wbiegłam do tunelu, gdzie czekał mnie ten cholerny labirynt. To było tak… W prawo, potem lewo, ej, a może tutaj w lewo, a potem w prawo…? Zapytałam jakiegoś faceta w garniturze. On zdziwiony pokazał mi kierunek, gdzie się udałam. W końcu ukazały mi się wielkie drzwi z napisem „Szatnia” gdzie popychając mocno masywne drzwi, wbiegłam do środka. Nie patrząc na to, że chłopacy się przebierali, odszukałam wzrokiem Lewandowskiego. O tak, jest! Mój piękny, bez koszulki. Mój bohater! Pobiegłam do niego, mimo protestów chłopaków, którym deptałam ciuchy. Pewnie powinni być źli, ale śmiali się tylko pod nosami, kręcąc głowami. Byli tak samo szczęśliwi jak ja, nie mogli się gniewać. Rzuciłam się na Roberta i zaczęłam go całować. On lekko zdziwiony moim gestem, odwzajemnił go.
- Wiedziałam, że się uda, kochanie! – przytuliłam go jeszcze raz. – Jestem z ciebie bardzo dumna. – szepnęłam. Przypomniał mi się sen. Mam nadzieję, że nic z niego się nie spełni..
- Cieszę się, że sprawiłem ci radość. Dla mnie to jest najważniejsze. – odparł z uśmiechem. – Dla takich gratulacji mógłbym strzelać codziennie! – dodał, ale oczywiście poznał się na mnie i wiedział, że nie jest tak jak być powinno. - Co jest?
- Ja cię przepraszam, ale przed meczem zasnęłam i.. i miałam taki głupi sen.. – powiedziałam, spuszczając głowę. On spojrzał na mnie pytająco, a ja opowiedziałam mu pokrótce zawartość z mojej krainy Morfeusza.
- Powiem ci, że sam nie chciałbym, żeby on się spełnił.. Ja i dziecko? Z Anką? – skrzywił się lekko. – Jeżeli już, to na pewno nie z nią! Możesz być pewna.
- Tak? Naprawdę mi ulżyło. – przewróciłam oczami, zakładając ręce na piersi. Nadal nie mogłam pozbyć się tych myśli z głowy.
- Czemu gratulujesz wszystkim, tylko nie mnie? – podszedł do nas zawiedziony Kuba, robiąc teatralną podkówkę.
- Bo byłeś gdzieś z Agatą, to co miałam się do ciebie przeciskać.. – zaśmiałam się. – A tak poza tym, to pogratulowałam tylko Bobowi.
- I to jak, chłopie! – zaśmiał się mój ukochany, szperając w torbie.
- Dla mnie Agata też była miła, zmówiłyście się, hm? – pogroził mi palcem.
- Ta, na pewno! – mówiłam sarkastycznie. – Ale przejdźmy do rzeczy, skoro tak nalegasz. A więc.. Drogi, wyjątkowy, najlepszy..
- I najprzystojniejszy kapitanie na świecie – wtrącił, ukazują mi przy tym swój palec wskazujący.
- Nie przerywaj mi! – przewróciłam oczami z niewielkim uśmiechem. – Chciałabym z tego miejsca bardzo serdecznie..
- Wicia, zamknij ryjka i mnie po prostu przytul! – pociągnął mnie do siebie i uczynił to, co ja powinnam według niego zrobić od razu.
- Ej, nie podobała ci się moja przemowa, którą dopiero zaczynałam? – spytałam z wyrzutem.
- Na pewno byłaby wspaniała, ale wystarczy, że nasłucham się takich tekstów u teściowej, którą tak bardzo kocham.. Matko, co ja gadam. – złapał się za głowę, a ja wybuchłam śmiechem.
- Czyżbyś nie lubił swojej teściowej? – spytałam z uniesioną brwią.
- Ja? Ależ skąd! Ja jej po prostu nie znoszę. – przewrócił oczami, a ja cały czas się uśmiechałam.
- Myślałam, że skoro to mama Agaty, to będzie równie wspaniała co i jej córka.. – wywodziłam, uśmiechając się do siebie z miny Błaszczykowskiego.
- Uwierz, całościowo wdała się w ojca. – odparł, na co mój uśmiech przeszedł do szerszych rozmiarów.
- Serio z nią jest aż tak źle? – próbowałam zmusić go do powiedzenia choć jednej pozytywnej rzeczy o teściowej. 
- Gorzej niż źle, kochana! Czepia się każdej rzeczy, którą tylko zrobię! Myślałem, że po ślubie przyzwyczai się do mnie i odpuści, ale to się nasiliło.. – westchnął, spuszczając głowę.
- A myślałam, że nie da się ciebie nie lubić.. – naigrywałam się z niego. Pierwszy raz znalazłam temat, w którym mogę go zagiąć, więc postanowiłam skorzystać. On w odpowiedzi spojrzał na mnie z politowaniem.
- Kurduplu!! Właź pod ten prysznic, bo wiecznie czekać to ja nie będę! – krzyknął zniecierpliwiony Wasilewski, a zgromadzeni w szatni zaczęli się śmiać.
- Ja ci dam kurduplu, ty debilu na sterydach!! – odkrzyknął zdenerwowany Kuba i zaczął biec w stronę Marcina. Kiedy uśmiechałam się z ich widoku, ktoś złapał mnie za biodra.
- I jak? Nie wiem czy pamiętasz, ale kiedy graliśmy w prawdę, to obiecałaś mi, że powiesz mi imię chłopaka, który ci się podoba. Nadal korci mnie kto to.. – zaczął Lewy, a ja zaśmiałam się serdecznie. Nie wiem czy udawał głupiego, czy taki był.. No, to prawdopodobne..
- Myślałam, że już się domyślisz, głupku.. – przewróciłam oczami.
- No, ale skąd mam to wiedzieć? Może to ktoś inny był, a teraz wyszło jak wyszło i zapomniałaś o tamtym.. – podniósł brew. Uśmiechnęłam się, próbując zrozumieć wyjaśnienia Lewandowskiego..
- Nie bądź głupszy niż jesteś, okej? Zawsze byłeś to ty i niech tak pozostanie. – odparłam z uśmiechem. Wtedy dotarł ręką do miejsca, w którym była rozerwana jego koszulka.
- Moje pytanie numer jeden: jak śmiałaś podrzeć moją koszulkę i to taką, w której strzeliłem gola..? – spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem. Uśmiechnęłam się słodko i z miną niewiniątka patrzyłam na niego.
- Przecież nie chciałam.. – zaczęłam.
- To coś ty robiła?
- Skakałam przez bramkę. – powiedziałam tak cicho, że sama praktycznie siebie nie słyszałam.
- Co? Co ty robiłaś? – chyba wyłapał część i nie zamierzał odpuścić. Nachylił się delikatnie do mnie, skupiając bardziej na tym co mówię.
- No skakałam przez bramkę. – powtórzyłam teraz już nieco głośniej, ale nadal trochę zawstydzona.
- To już nie wystarcza ci Szczęsny, więc postanowiłaś go zastąpić, tak? – spytał uradowany, a ja przewróciłam oczami.
- No przecież wiesz, że nie tę bramkę. Ten miły ochroniarz co mnie tak wpuszcza, był po drugiej stronie stadionu i nie chciało mi się tam przepychać.. I trafiłam na takiego głupiego, który mnie bezczelnie zlał, myśląc, że jestem jakąś napaloną faneczką Lewandowskiego.. – założyłam ręce lekko oburzona.
- A nie jesteś?
- Zamknij się już! W ogóle skończmy ten temat, bo i tak zaraz tu wpadną, bo nie powinnam tu przebywać..
- Okej, okej. – cmoknął mnie w usta rozbawiony. – Kochańska skacząca przez barierki, achhh! Zbiórka na tą imprezę jest za godzinę. To może pójdziemy sobie jeszcze sobie wiesz.. do pokoju? Przeanalizujemy bardzo dokładnie mecz.. – spojrzał na mnie z oczami małego dziecka, przyciągając coraz bliżej.
- Hahaha, śmieszne Lewandowski. Ale okej, chodźmy już, bo nie chcę patrzeć na tą nierówną bójkę. – wskazałam palcem na bijących się nadal Wasilewskiego i Błaszczykowskiego. Odsunęłam się od niego i splotłam nasze palce.
- Ej, lamusy! – krzyknął do naszej paczki. – My idziemy do pokoju, więc jak coś to tam. – oznajmił Lewy, na co odpowiedzią było kiwnięcie głowami i machnięcie ręką. No bo czego można się spodziewać? A potem są spiny, bo szukają nas po całym hotelu.. No cóż.
- O, Robert! – usłyszeliśmy, kiedy szliśmy już korytarzem. Lewy westchnął i niechętnie odwrócił się w stronę głosu.
- Tak?
- Chciałbym ci bardzo serdecznie pogratulować, bramka była zjawiskowa. – uśmiechnął się facet, jakoś przed czterdziestką, w klubowym dresie ze znaczkiem reprezentacji. Dziwne, bo nie znałam go.
- Dziękuję bardzo. – odpowiedział mój luby z uśmiechem. – Chciałbym panu przedstawić moją dziewczynę, Wiktorię Kochańską. – dodał z uśmiechem, pokazując na mnie.
- Bardzo miło mi panią poznać. Nazywam się Leszek Dyja. Jestem trenerem przygotowania fizycznego. – dodał, wiedział pewnie, że jego twarz jest mało znana. Z trenerów znam tylko selekcjonera.. Uścisnęłam jego dłoń z uśmiechem.
- Mnie również jest miło. – odparłam. Ugh, nie lubiłam tych przedstawień.. Ale..? W sumie to bardzo miło słuchać, kiedy Robert Lewandowski przedstawia mnie z dumną, mówiąc, że jestem jego dziewczyną. Jeszcze kilka tygodni temu siedziałabym w pokoju i narzekała, jak ja to mam źle i jak bardzo zazdroszczę Ani, lub jakiejkolwiek dziewczynie, która mogła widzieć się z Lewym. A teraz? Sama nią jestem i zdaję sobie sprawę z tego, że sytuacje się obróciły. W tym momencie to mnie dziewczyny zazdroszczą i nie jestem zbyt lubiana, jeśli chodzi o damskie grono kibiców polskiego napastnika. Ale rozumiałam je doskonale, wcale nie miałam im tego za złe. Przecież niedawno robiłam to samo..
- Aha, i Robercie.. Miałbym do ciebie ogromną prośbę. Czy mógłbyś wypełnić dla mnie tą ankietę? Ona dotyczy spraw żywieniowych i takie tam.. Bo ostatnio na treningu cię nie było, a chłopacy to wypełniali. Brakuje mi tylko twojego, a muszę to dostarczyć jutro do południa. Przepraszam, bo wiem, że pewnie chcesz inaczej spędzić czas – tutaj spojrzał na mnie, no i do cholery miał rację, nie wiem czemu jeszcze drążył ten temat! – ale jest mi to naprawdę potrzebne. 10 minut i będzie z głowy. – dodał i uśmiechnął się.
- Dobrze, zrobię to. Chociaż jakoś mi się nie uśmiecha.. – z uśmiechem podrapał się po głowie i wziął od trenera kartę. – Na jutro będzie gotowe. – uśmiechnął się.
- Dzięki bardzo. – poklepał go po ramieniu i poszedł w swoją stronę.
- Wiedziałem, że mi coś dopieprzy.. – pokręcił głową.
- On jest jakiś nie tego.. Dobrze wie, że chcesz świętować.. a on ci z ankietą wyjeżdża.. – byłam tak samo niezadowolona z tego, jak i sam Lewandowski.
- No ale cóż, jakbym nie zwiedzał Leszna to i bym miał to z głowy. To moja wina, bo mnie wtedy nie było na treningu.. – zaczął tłumaczyć trenera. Ta, on nigdy nie mógł się na kogoś gniewać dłużej niż minutę. Stanowiło to niby jego pozytywną cechę, lecz czasem był małym minusem. Częściej powinien zawalczyć o swoje. Znaczy oczywiście robił to, ale tylko jeśli chodziło o sprawy zawodowe. Prywatnie… no nie koniecznie. Ale w sumie w tej sprawie to miał rację.
- Byłeś u mamy..? – spytałam, ale było to raczej stwierdzenie. Na te słowa skrzywił się delikatnie.
- No, pojechałem na 3 dni do niej. Wiesz, cały czas w Niemczech jestem, a ona nie lubi podróżować, więc pomyślałem, że ją odwiedzę. Ale wyskoczyli mi ze zgrupowaniem. Szkoda, że już kupiłem bilety.. – westchnął i uśmiechnął się. - .. więc się zwolniłem.
- Jakbyś chciał to i byś mógł wszystko odwołać i pojawić się na zgrupowaniu. – odezwałam się.
- No właśnie, gdybym CHCIAŁ. – podkreślił i zaśmiał się. Postanowiłam nie wypytywać o to, dlaczego jakoś dziwnie zareagował na pytanie o mamę i Leszno. Na razie nie będę psuła wieczoru..Wychodziliśmy właśnie z tunelu. Kibice, którzy jeszcze nie powychodzili ze stadionu zaczęli krzyczeć i wiwatować nazwisko mojego ukochanego. Robert uśmiechnął się tylko i pomachał im. Fajnie słyszeć takie słowa.. Przyspieszyliśmy kroku i wyszliśmy z Narodowego. Nie chcieliśmy pchać się głównymi ulicami, więc poszliśmy parkiem. Po kilkuminutowym spacerku byliśmy w hotelu.
- Gratuluję panie Robercie – uśmiechnęła się recepcjonistka, kiedy zobaczyła nas w drzwiach.
- Dziękuję bardzo. – odwzajemnił uśmiech i puścił jej oczko. Ej, nie powinnam być zazdrosna? Spojrzał na mnie.
- Wybacz, muszę się przyzwyczaić, że nie mogę kokietować już na prawo i lewo. – zaśmiał się.
- Ha, ha, ha! – mój sarkastyczny ton mówił sam za siebie. – Straszny z ciebie podrywacz..
- Ej, na treningu potrafiłem podrywać trzy cheerleaderki na raz! – wychwalał się i puścił mi oczko, bo wiedział, że mnie to zdenerwuje.
- A cheerleaderki są jakieś infantylne, że można je bałamucić kilka na raz? – spojrzałam na niego, a on się zaśmiał.
- No niby nie, chociaż..? – w tym właśnie momencie dostał z pół obrotu w głowę. – Ała!
- No dobra boski żigolo, a powiedz może jak je niby wyrywałeś? – spytałam z małą drwiną w głosie.
- Debilnymi tekstami. – wzruszył ramionami, a na jego twarzy ciągle zakradał się mały uśmiech.
- Daruj sobie. – burknęłam.
- No, ale teksty typu „Mała, masz może mapę, bo zagubiłem się w twoich oczach..” uważasz za mądre? – w odpowiedzi zaśmiałam się bardzo, ale to bardzo głośno. Może nawet za bardzo.
- Wyrywałeś laski tekstami o ładnych oczach? Błagam!
- I właśnie sama potwierdziłaś to, co powiedziałem o inteligencji cheerleaderek. – stwierdził.
- Grabisz sobie, młody człowieku. – groziłam mu palcem przed oczami.
- Kto jak kto, ale ja to tu najmłodszy nie jestem.. – powiedział cicho, ale nie aż tak, żebym tego nie usłyszała.
- No dostaniesz po tym idealnie pięknym łbie! – krzyknęłam.
- Ej, tylko nie głowa! – schował ją w dłoniach, kurcząc. Ja przewróciłam tylko oczami.
- Masz kartę? – spytałam, chociaż znałam odpowiedź. Nie wiem czy inni też to zauważyli, ale zadaję dużo zbędnych pytań, na które znam już odpowiedzi.
- Nie. – burknął i sięgnął po kartę do tylnej kieszeni. Ach, ten ton! Nie ma to jak bluzganie się z ukochanym.. Otworzył drzwi i przepuścił mnie w progu. Zdjęłam buty i położyłam się na łóżku. Robert zrobił to samo, ale wcześniej rzucił (tak, dokładnie – rzucił) torbę tak, że przeleciała przez pół pokoju. – Co robimy?
- Może powyzywamy się jeszcze i poopowiadasz o tym, jakie cheerleaderki są głupie i łatwe, hm?
- Przecież się z tobą droczyłem.. – przytulił się do mnie i przyciągnął do siebie, tak, że nie dzieliły nas już prawie żadne centymetry.
- No to super. A teraz mógłbyś ładnie przeprosić. – rzuciłam. Lewy zaczął mnie całować. Potem zjechał niżej, do szyi.. – Chyba nie miałam na myśli takich przeprosin. - ukochany podniósł głowę.
- Nie są ładne? Myślałem, że takie przeprosiny są spoko.. – zrobił podkówkę.
- No koko, koko przeprosiny nie spoko.. – zanuciłam, poczym zaśmiałam się z tego co właściwie robię.. Mogę zwalić wszystko na emocje pomeczowe. Przecież zawsze mi odwalało po rozgrywkach. Pocałowałam go namiętnie, podobnie jak zrobiłam to w szatni. – Niedługo impreza, na którą powinnam się już szykować. Więc.. chyba nie masz na co liczyć, Lewusku.. – cmoknęłam go jeszcze w czubek nosa i wygramoliłam się z łóżka.
- To było nie fair.. – udał obrażonego.
- Nie wszystko w życiu jest sprawiedliwe, kotek. – stwierdziłam wzruszając ramionami. Poszłam do łazienki, żeby odświeżyć się trochę po pięknym, emocjonującym meczu. Ubrałam się, uczesałam i pomalowałam. Po kilkunastu minutach byłam już gotowa. Zobaczyłam przebranego Lewandowskiego. Zrobiłam duże oczy.
- Jak..? – spytałam zdziwiona siadając obok niego.
- No wiesz.. Bierzesz koszulę zakładasz ją przez prawą rękę, potem przez lewą. Poprawiasz i zapinasz każdy guzik po kolei.. – tłumaczył, a ja uciszyłam go, kładąc dłoń na jego ustach. Delikatnie ugryzł mnie w nią, więc szybko pożałowałam pomysłu. Tak jak szybko ją tam położyłam, tak szybko ją ściągnęłam, pocierając się w bolące miejsce. Robert zaśmiał się tylko i pocałował ją.
- Ty już mnie lepiej nie dotykaj! – zagroziłam, uśmiechając się lekko.
- Nie wiem jak tobie, ale mi wcale nie chce się iść na tą imprezę.. – zaczął, zmieniając diametralnie temat.
- O nie, nie, nie, mój drogi. Nie wymigasz się. Obiecaliśmy, to przyjdziemy. Nie rób tym matołom przykrości..
- Ale co ja tam mam robić? Pić nie zamierzam..
- Przepraszam, co?! – przerwałam mu, podskakując jak oparzona.
- Ale za co mnie przepraszasz? – spytał udając głupka. Zresztą z lekka nim był..
- Nie zamierzasz pić? Kochanie, dobrze się czujesz? – złapałam go za czoło, teatralnie badając, czy czasem nie ma gorączki.
- Nie chcę mieć kaca jak stąd do Dortmundu. – przewrócił oczami. – Potrafię się bawić bez alkoholu.. – dodał. No tak, zapomniałam, że mi trafił się ten idealny..
- Okej, nigdy nie słyszałam tego od chłopaka. – uśmiechnęłam się.
- Dobra, ale to wszystko nie zmienia faktu, że wolałbym tutaj zostać.. – marudził.
- Ojejku, nie marudź jak moja sąsiadka.. Pobędziemy tam trochę, a potem to jak zawsze się schleją i nie będą wiedzieli, kiedy i kto poszedł. – puściłam mu oczko. On zaśmiał się tylko.
- Ej, Kochańska.. Czasem zawstydzasz mnie swoimi genialnymi pomysłami – zachichotał i pocałował mnie w policzek.
- Co z nami będzie potem? - zaczęłam, korzystając z tego, że mamy chwilę dla siebie. - Euro się skończy, potem wakacje też, zacznie się prawdziwe, codzienne życie. – westchnęłam. – Chcę wiedzieć jak to sobie wyobrażasz. Bo ja szczerze mówiąc, nie mam żądnego obrazu naszej przyszłości.. co nie oznacza oczywiście, że nie chcę jej z tobą wiązać. – zapewniłam szybko.
- Rozumiem. Powiem ci, kochanie, że sam nie wiem. Ostatnio się nad tym zastanawiałem… - spojrzał przed siebie, szukając chyba słów. – Myślę, że jakoś sobie poradzimy.. Nie będzie to takie trudne. – uśmiechnął się lekko, patrząc w beżowe ściany pokoju. – Kupimy nowe mieszkanie w Dortmundzie, bo do tamtego nie chcę wracać. Wiesz, za dużo głupich wspomnień. – spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam głową. Doskonale go rozumiałam i nawet byłam wdzięczna, że podjął taką decyzję. Mi też by się kojarzyło to wszystko tylko z jedną osobą.. – No i jakoś stawimy czoła codzienności. – mrugnął do mnie. – Jedyne co jest trudne w tym wypadku to tylko to, że chcesz zacząć studia. I to jest oczywiste, że nie uziemię cię w domu. Ale z językiem niemieckim nieźle sobie radzisz, jak coś to angielski też znasz perfekcyjnie. W Dortmundzie jest uczelnia, która wydaje się być bardzo dobrą, nawet jedną z najlepszych jeśli chodzi o region. Koleżanka Mario też studiuje psychologię na tamtejszej uczelni i nie narzeka. Może nawet się poznacie. – uśmiechnął się. Ja analizowałam i wyobrażałam sobie wszystko co mówił. Hm, może być ciekawie..
- Pozostają nam jeszcze moi rodzice. No wiesz, trzeba im uświadomić te nasze plany. – odparłam. Byłam trochę przerażona wizją oznajmiania rodzicom, że wyjeżdżam sobie z Lewandowskim do Niemiec i będę ich odwiedzać raz na dwa miesiące i wszystkie święta, lub zgrupowania. Nie, to nie przejdzie. Trzeba będzie powiedzieć im, że będę przyjeżdżała co dwa tygodnie. Potem się jakoś wykręci..
- Nie będzie chyba tak źle – usłyszałam.– W ogóle na początku to trzeba się martwić o przedstawienie, dopiero potem o dalsze konwersacje i wykręty. – zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. No tak, najpierw ważniejsze rzeczy, za daleko wybiegłam z myślami i planami.
- Taa. Moi rodzice przyjmą cię bardzo ciepło i nie będzie to dla nich jakieś zaskoczenie, bo od kilku lat wmawiałam im, że kiedyś przedstawię im Roberta Lewandowskiego jako ich przyszłego zięcia, więc spoko. – wzruszyłam ramionami, a Lewy dławił się ze śmiechu. – Bardziej przeraża mnie to co będzie u twojej mamy i Mileny. – poczułam mrowienie w żołądku. Ta, stres już jest.
- Ej, ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie przejmowała się tym co myślą inni? Bardzo dużo. – odpowiedział sam sobie. – Więc się nie denerwuj. Mama zobaczy jaka jesteś naprawdę i cię zaakceptuje.
- Ale jaką mnie ma zobaczyć?
- Nie jako 20-latkę, która nie wie nic o życiu, lecz.. Dojrzałą, wspaniałą młodą damę, która będzie u boku jej syna. – uśmiechnął się. – Czyli taką jaką jesteś. Rozważną, miłą, pomocną, uśmiechniętą, naturalną… i tak dalej. – skwitował uśmiechem i spojrzał na mnie. – Nie masz się co denerwować. Nawet jeśli z moją mamą się nie ułoży, to z mojej rodziny.. hm, o Milena! Ta, zobaczysz! Będziesz miała jej już dość. – zaśmiał się. – Nie da ci spokoju. Ja już to wiem..
- Ta, dobrze wiedzieć, że chociaż jedna osoba z twojej mega wielkiej rodziny mnie zaakceptuje. Bardzo pocieszające, Lewandowski. – westchnęłam, a on się zaśmiał.
- Też cię kocham! – usłyszałam, uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na zegarek.
- Chyba powinniśmy się już zbierać. – stwierdziłam wstając z łóżka, przeciągając delikatnie.
- No tak.. – westchnął ze skwaszoną miną. – Widziałaś moje kluczyki? – spytał, rozglądając się dokoła.
- A zamierzasz jechać tam samochodem? – spojrzałam na niego ze zdziwioną miną.
- Skoro nie piję, to chociaż poprowadzę i na coś się przydam, co? – poruszał dziwnie głową. Uśmiechnęłam się.
- No jak chcesz. – wzruszyłam ramionami i sięgnęłam swoją małą torebkę. – A kluczyki są tutaj. – podałam mu je i cmoknęłam przy okazji w usta.
- Więc w drogę.. – powiedział smutno, a ja zaśmiałam się. Wyglądał jakby szedł na pogrzeb i to w dodatku ciotki, której nie znał.
- Weź się trochę rozchmurz, co? – spojrzałam na niego z uśmiechem. – Ja cię jeszcze rozkręcę tam.. – dodałam nieco ciszej.
- Co, co? – spytał ściągając brwi.
- Nic. Będziemy się dobrze bawić. – puściłam mu oczko i ominęłam w drzwiach. 

Tadam! Udało mi się  znaleźć chwilkę i dodać wcześniej. W sumie nie robię tego bez powodu, bo nie jestem pewna, czy w piątek uda mi się dodać cokolwiek, a w sobotę jest mecz Lecha z Wisłą, który będę oglądała z samej Bułgarskiej, więc z pewnością też nie będę miała możliwości..   I zostałaby niedziela, coś około późnego wieczora, a nie chcę Was aż tak zaniedbywać :* Postaram się jeszcze w tym tygodniu coś dodać :> Jeśli chodzi o mecz.. no niby nie był zbyt piękny oczami kibiców BVB, ale i tak polały się u mnie łzy szczęścia! ♥ Aż normalnie moja mama rekordowo wiele razy przychodziła do pokoju i pytała się o wynik. Nawet powiedziała mi po meczu, że jest dumna, że Polacy będą w finale, kocham Cię mamuś! Nie czytam tych durnych wywodzeń, że Borussia niby nie zasługuje na finał.. nie chcę sobie psuć nerwów, Wam też radzę mieć do tego dystans! :) Miłego dnia, kochane! :* 

45 komentarzy:

  1. genialny rozdział <3 czekam na spotkania z rodzicami :)
    zazdroszczę Ci, że będziesz mogła być na Bułgarskiej, życzę udanej zabawy i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne!!! Jacy oni są słodcy ^^ Twoje dialogi są takie prawdziwe i wgl całe opowiadanie jest boskie. Chciałabym choć w połowie w komentarzu napisać cos równie kreatywnego jak Twoja opowieść, ale nie dam rady :/ tak wiec nie chce Cie juz zanudzac a powiem juz ostatni raz jestes boska i kocham Cię :) No mecz był bardzo emocjonujacy i ja końcówki nie oglądałam bo poprostu nie dałam rady dopiero jak był gwizdek tata mnie zawołał i powiedział ze juz koniec i dopiero wtedy uff... No tak wiec juz kończę i zapraszam Cie jutro do mnie na nowy rozdział i pewne ogłoszenie ;) buziaki Jula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę Ci dziękuję, baardzo mi miło! :** jak tylko znajdę czas (bo jestem na sekundkę dosłownie) to wszystko przeczytam i skomentuję! :>

      Usuń
  3. Zajebisty rozdział! :3
    Jacy oni są wspaniali :] Uwielbiam Twój styl pisania!
    Czekam na kolejny!
    Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/ nowy rozdział :3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega rozdział ! <3 Po prostu Lewy i Kochańska są tacy słodcy <3 Zapraszam do mnie : pilkarz-z-borussi-moim-zyciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!:* Nie wiem czy wiesz, ale jestem u Ciebie częstym gościem! (prawdopodobnie nie skomentowałam, za co przepraszam. odrobię :>)

      Usuń
  5. CUDOOOOOOOOOOOOOOOOOO zapraszam na 4 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękniasty rozdział :D Pszczółeczko:*

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurcze ! Nie spodziewałam sie tego, że dodasz tak szybko :)) Świetny, świetny, świetny i jeszcze raz świetny rozdział :D Zaskoczyłaś mnie nim oczywiście pozytywnie :)) Fantastyczna scena w szatni :) Zaczyna się robić tak namiętnie :) I bardzo dobrze :D
    Mam ochotę na coś więcej z ich strony ( nie zrozum mnie źle :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :* hahah, może coś się wydarzy? specjalnie dla Ciebie! :D nie no, dobra. właśnie widzę, że dodałaś kolejny. lecę go czytać, choć tak mało czasu.. :c Buziaki! :*

      Usuń
  8. cudowny <333
    zapraszam
    http://lewy-go-away.blogspot.com/2013/05/rozdzia-2.html
    http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/2013/05/rozdzia-26.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na 3 http://lewy-go-away.blogspot.com/2013/05/rozdzia-3.html
      oraz
      ostatni http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/2013/05/rozdzia-27.html

      Usuń
  9. kocham cie za wszystko naprawde! za rozdziały,za to jaką jesteś wspaniałą osobą a teraz także za to,że chodzisz na mecze lecha! mieszkasz w Poznaniu? :) to może kiedyś spotkamy sie przy bułgarskiej! :D btw,rozdział świetny! mega kochany a wyobrazić sobie Kochańską skaczącą przez bramke i uciekającą przed ochroniarzami? bezcenne!xd oni sa tacy meeega słodcy,że mam ochote ich wyściskać, miejmy nadzieję tylko,że to sie nie rozpadnie po Euro :c czekam na następne buziaczki kochanie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Ci bardzo, jesteś wspaniała! ♥ może, może? kto wie! wszystko się może zdarzyć :>

      Usuń
  10. O.o kochanie nawet nie wiesz jak się cieszę, że dodałaś wcześniej rozdział ;D Ubóstwiam to normalnie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo :* wybacz, że nie poinformowałam, ale mój super ekstra komunikator ze słoneczkiem kompletnie nawala -.- buziaki, kochana! :*

      Usuń
  11. Jeju, jaką ja mam zawsze radochę jak wchodzę sobie na Twojego bloga i patrzę, że dodałaś nowy rozdział! Ten jest ogólnie świetny. Ich romantyczne i namiętne chwile są po prostu idealne! Podoba mi się to, jak sobie Robert wyobraża ich dalszą przyszłość i mam nadzieje, że im się powiedzie. No po prostu, brakuje mi słów-znowu ;). Co do meczu, to cholernie się cieszę! Ryczałam chyba cały wieczór i pół nocy. Dziękuję za wspaniały rozdział i buziaki ;* !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nie wiesz jaką ja mam radochę, kiedy czytam Twoje komentarze! Dziękuję bardzo, kochana! :*

      Usuń
  12. uper opowiadanie pozdrawiam i zapraszam do mnie :) http://everyonehastheirowndream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. uwielbiam cię, i twoje opowiadanie <3
    z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
    zapraszam do siebie na 5 rozdział.
    http://livee-love-laaugh.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojj co ja Ci mogę kochana napisać?? Rozdział jest jak zwykle BOSKI. Haha i Wika przepychająca się do szatni chłopaków. Oj biedny Kubuś, Wika mu nie pogratulowała na początku :D Hehe Lewy i te jego "inteligentne" teksty do dziewczyn. No po prostu kocham Ciebie i Twojego bloga <333333 Ale Ci fajnie. Jedziesz na meczyk. Też tak chcę. Zabierz mnie następnym razem ze sobą :D Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochanie :* a bardzo proszę, Poznań czeka! bezcenna radość Teodorczyka po golu <3

      Usuń
  15. Wspaniałe :* Oni są tacy słody *.* Czekam na nexta ;D Zapraszam również do mnie: http://niebezciebie.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniałe i boskie. Blog zajebi**y <3 Zapraszam do mnie :
    http://borusss.blogspot.com/
    (\_ _/)
    ( =','= )
    (") (")

    OdpowiedzUsuń
  17. Cud, miód i malina. Kocham to opowiadanko ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. kiedy nastepny? zapraszam na 5 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trudno mi określić, postaram się w środę, ale nic nie obiecuję. jeśli w środę nie będzie, to na pewno jak zawsze - w piątek ;)

      Usuń
  19. hej, w końcu udało mi się wygospdarować chwilkę na odwiedziny. genialny ten tekst ze sterydami :P czekam na następny i zapraszam do siebie
    http://zlotkoiorzelek.blogspot.com/
    http://miloscczyrozsadek.blogspot.com/
    http://wsieciklamstwa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się cieszę, mam nadzieję, że się podobało! ;> dziękuję :*

      Usuń
  20. Genialny blog ;*** cudownie piszesz !
    Zakochałam się w tym blogu ;P Już się nie moge doczekać kolejnego rozdziału ♥


    W wolnej chwili zapraszam na swojego bloga ;*** Dopiero zaczęłam go pisać i to jest mój pierwszy blog więc nie wiem czy mi to wychodzi ;)
    http://pilkarz-bvb-na-zawsze-w-moim-sercu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję baardzo mocno! <3 oczywiście, kiedy nadrobię u innych, jesteś pierwsza w kolejce jeśli chodzi o nowości, haha :D :**

      Usuń
    2. Hehe ;) Ciesze się ;*** i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział <3

      Usuń
  21. Genialny rozdział. Wszystko tak dokładnie opisane. Ze względu na to, że rozdziały są długie i jest ich wiele to nie mam jak przeczytać całego bloga, pogubiłabym się ;) Przeczytałam kilka początkowych rozdziałów i wiem o czym jest akcja. Dopiero co odkryłam to opowiadanie więc proszę o wyrozumiałość. Cieszę się, że piszesz o Robercie bo to jeden z moich ulubionych bohaterów. :D
    Pozdrawiam ciepło i zapraszam w wolnym czasie:
    http://my-hard-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Dodasz dzisiaj rozdział?

    OdpowiedzUsuń