Strony

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 12.


- Głównym zainteresowaniem jest piłka nożna oczywiście, ale prócz tego jest motoryzacja i gotowanie. – spojrzał na mnie. – Łoo, jesteś pierwszą, która nie wybuchnęła śmiechem na to.
- Na co? Że lubisz gotować? Proszę cię, to fajnie, że umiesz i lubisz to robić. – uśmiechnęłam się do niego. – Dobrze, jak facet umie gotować. – puściłam oczko do Van.
- No i mam młodszą siostrę Kasię.. Bramkarzem zostałem.. w sumie to nie wiem. Zawsze ciągnęło mnie do piłki. Tak jak inni chłopacy zaczynałem na placu przed domem, gdzie trzepak, lub odległość między dwoma drzewami były bramką. Byłem wysoki, więc chłopaki odsyłali mnie na budę. Nie miałem nic przeciwko, bo lubiłem to i chyba nawet nieźle mi to wychodziło. Kiedyś tam kiedy rozgrywaliśmy nasz mecz, obserwowali nas jacyś panowie. Nie, nie byli oni pedofilami. – zaśmiał się. – Nie zwracaliśmy na nich uwagi, nie wiedzieliśmy nawet co to jest pedofil, więc wiesz. – uśmiechnął się znowu. – No i okazało się, że jeden z nich, był trenerem pobliskiego małego klubu piłkarskiego dla dzieci do 10 lat. I akurat szukali bramkarza. No i tak się zaczęło. – zakończył swoją opowieść.
- No to fajnie. – uśmiechnęłam się. – A ile lat ma Kasia?
- 17. – odpowiedział bramkarz z uśmiechem.
- No, dobra dupa z niej. Już bym się za nią brał, ale wiek nie pozwala.. – zaśmiał się Robert. Wtedy zadzwonił telefon do niego.  Co on ma z tym wiekiem? Ja mam nawet nieskończone 20, więc powiedzmy, że 19. Czy to oznacza, że nigdy nie będziemy razem? Tak naprawdę to sama sobie zaprzeczam. Raz mówię, że chce się z nim tylko przyjaźnić, teraz narzekam, że nie będę z nim, bo on nie chce być z młodszą dziewczyną.. spoko, sama siebie nie ogarniam. Ale teraz mam kolejny problem na głowie. Rozkminić Lewego i dodatkowo siebie. - Przepraszam, ale Wasyl dzwoni. – powiedział i odebrał. Po krótkiej rozmowie rozłączył się. – Słuchajcie, oni czekają już na nas w tej nowej knajpce, niedaleko. Idziemy do nich, czy nie macie ochoty? – zapytał z uśmiechem Robert.
- Chodźmy, chodźmy. Ja ich muszę popilnować, bo znając życie znowu się uchleją, a już jutro treningu im nie przełożę. – powiedziałam śmiejąc się. I zgodnie z umową ruszyliśmy w stronę knajpki. Kilka fanek podeszło do piłkarzy i poprosiło o autograf i zdjęcie. Oczywiście nie obyło się bez fotoreporterów. Już widziałam na pudelku te plotki, że niby jestem z Lewym. Podzieliłam się złymi przeczuciami z Robertem.
- Niczym się nie przejmuj, to jest nieuniknione. Tym bardziej, że dodałem te zdjęcia. Ale jest beka – zaśmiał się i objął mnie ramieniem. – Musisz nauczyć się nie przejmować się tym, kto i co sobie o tobie pomyśli. Ja czasem czytając te wszystkie rzeczy na swój temat to łapię się za głowę, ale potem zapominam o tym i się nie przejmuję. Ty też powinnaś. – uśmiechnął się do mnie, dodając mi otuchy przytuleniem. Oczywiście w tym momencie to już paparazzi oszaleli, i słyszeliśmy tylko dźwięki robionych zdjęć. Wzięłam wdech i uśmiechnęłam się. Postanowiłam wziąć do serca to co powiedział doświadczony już w tym Lewandowski. Odprowadzeni przez błyski fleszów weszliśmy do knajpki. Na prośbę Marcina barmanka zasłoniła wszystkie okna, żeby zapewnić nam trochę prywatności.
- O Jezu, przyleźliście i już za wami! – stękał Wojtek.
- Masz jakiś problem? To nie ich wina. – podskoczył Kuba, udając jakiegoś dresa. Wszyscy zaśmiali się, a my usiedliśmy przy złączonych 2 stolikach i fotelach.
- I jak podoba się wam tutaj? – zapytał Łukasz.
- Jest okej. Zanim jeszcze zapamiętam te wszystkie sklepy i dróżki, to miną z jakieś 2, 3 dni, ale jest dobrze! – zaśmiałam się, mrużąc oczy. Robert zamówił dla nas dwie cole z lodem, a Van zachciało się piwa.
- Boże, jesteś w ciąży, że masz takie zachcianki? – zapytałam, śmiejąc się.
- Nie wiem, no ale mi się zachciało, to zamawiam.  Proste nie? – spojrzała na mnie z miną, jakby było to coś oczywistego. No w sumie jest..
- Ty, ja chce być chrzestnym! – podniósł rękę Lewy. – Proszę o pozytywne rozważenie mojej prośby. – dodał uradowany spoglądając na Przemka. Ten tylko kręcił głową uśmiechając się szeroko.
- Dobra, jak coś będzie na rzeczy, to nie zapomnimy o tobie. – uśmiechnęła się przyjaciółka. - I z Wiką będziecie pasować.. może w końcu się spikniecie.. – przewróciła oczami. Ja tylko uderzyłam ją w głowę.
- Przestań! – syknęłam.
- No co? Ciągnie was do siebie, jak nie wiem co, a się bronicie przed tym, jak anorektyczka przed jedzeniem.
- Świetne porównanie. – zaśmiał się Wojtek. – Ale jako przyjaciel Lewego, muszę poprzeć Vanessę.  
- Może przestaniecie w końcu? – spytał lekko zdenerwowany Robert. On też nie był zadowolony, gdy ktoś o nas gada.  
- Jak mamy przestać, kiedy wy zaprzeczacie samym sobie! – odezwał się Wojtek. – Nie wiem, jak ty Vanessa, ale ja to mam na nich focha. Odezwę się do was dopiero wtedy, wtedy gdy… - nie mógł tutaj nic chyba wymyśleć.
- Gdy się pocałujecie! – dokończyła Van, a Wojtek klasnął z uznaniem.
- No, to tworzymy team, nie? – zaśmiał się Wojtek i przybił żółwika z Ness.
- Jesteście okropni! – powiedziałam i odwróciłam się od nich, a oni się tylko zaśmiali.
- Jak się pocałujecie, to wam się spodoba i wiesz.. to dla twojego dobra, kochanie. – odpowiedziała moja przyjaciółka. – Ale teraz już oficjalnie się do ciebie nie odzywam. – poinformowała mnie.
- Dzięki. – burknęłam. Ona chciała mi coś powiedzieć, ale Szczęsny ją powstrzymał. Upiłam trochę coli i poszłam do Roberta, który rozmawiał właśnie z Wasylem, Kubą i innymi piłkarzami. Usiadłam na brzegu jego fotela, bo wszystkie fotele obok nich były już zajęte, a nie chciałam przez całą salę targać swojego, który miał miejsce obok naszego teamu. Spojrzałam tylko na nich i kiedy się obejrzeli, odwróciłam wzrok. To był szantaż! Kiedy nie pocałuje Roberta, moja przyjaciółka i dobry kolega, nie będą się do mnie rzekomo odzywać, a ja właśnie chciałam sobie poplotkować z przyjaciółką, bo dawno nie miałyśmy na to czasu. Pięknie.
- Co jest? – spytał Lewy patrząc na mnie. On nie słyszał tego ich żądania, bo od razu jak zaczęli o nas gadać, zlał ich i poszedł do Wasyla, który już wcześniej go wołał.
- Nie, nic. Albo tak, jest coś. Coś głupiego. – spuściłam wzrok. – Może ty z nimi pogadasz..
- Dalej, słucham. Nikt nas nie podsłuchuje, bo mają swoje zajęcia, więc spokojnie możesz mówić. – odparł z uśmiechem. Ja zjechałam bliżej, tak, że siedziałam na jego kolanach. U nas to było normą, ale u innych, którzy nie wiedzieli o naszej sytuacji, np. taki fotoreporter, a potem już cały Internet, pomyśleliby, że jesteśmy razem. Ale nas to nie obchodziło, chociaż początkowo było inaczej.
- No bo, chodzi o Vanessę i Wojtka. – na te słowa Lewy tylko przewrócił oczami.
- Co znowu wymyślili?
- Bo jak wiesz, chcą nas spiknąć. No i wymyślili, że nie będą się do nas, zwłaszcza do mnie odzywać, póki.. póki…
- Póki co?
- Póki się nie pocałujemy. I ja o nic cię nie proszę, tylko tak chciałam ci powiedzieć, bo może ty byś z nimi pogadał. – spieszyłam z wyjaśnieniami. - Bo ostatnio nie miałam czasu pogadać tak wiesz.. poplotkować bardziej z Vanessą i trochę mi tego brakuje. I chciałam wykorzystać tą sytuację, że mamy trochę czasu tutaj i z nią po porostu pogadać. – powiedziałam.
- Rozumiem. Dobra, pójdę i z nimi pogadam. Ale nic nie obiecuję, bo oni są uparci. – uśmiechnął się Robert i delikatnie zsunął mnie ze swoich kolan i poszedł do upartego teamu. Po chwili rozmów, Lewy odszedł od nich. Po minie widziałam, że to nic nie dało. Można było się tego domyślić. Kiedy siadał, pokręcił tylko z głową.
- Nic z tego. Nawet nie dopuścili mnie do głosu. – powiedział i zaśmiał się cicho.
- Ej, to nie jest śmieszne. Jak naprawdę do końca nie będą się odzywać to co wtedy zrobimy?
- To co każą. No chyba, że nie chcesz z nią gadać. – spojrzał na mnie.
- Mamy się całować?! – uderzyłam go w klatkę piersiową i zaczęliśmy się śmiać.
- Wiesz co? Dla mnie to i nawet na rękę. – zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.
- A co z tą twoją piękną?
- Yy.. chyba się nie pogniewa. – uśmiechnął się i spojrzał na mnie. Wtedy podeszli do nas Wojtek i Vanessa. Zlałam ich.
- Mamy ugodę. Znaczy musicie to zrobić i proponujemy zrobić to teraz. Bo po pierwsze nikt nie patrzy, a po drugie.. – nie dokończył Wojtek.
- A po drugie, cholernie chce mi się z tobą pogadać! – dokończyła Van i spojrzała na nas błagalnym wzrokiem. – No dalej, proszę. – złożyła ręce. Spojrzeliśmy na siebie z Lewym. Kiwnęłam głową, a on złożył delikatny pocałunek na moich ustach Dla mnie mogłoby to trwać dłużej… Boże, muszę nad sobą panować!
- BRAWO!!!!!!!!!!!!! – wydarli się i zaczęli bić głośno brawa. Wszyscy się spojrzeli i wiedzieli, co się zdarzyło. Ktoś nawet zaczął gwizdać. Z Robertem spojrzeliśmy na siebie i zaśmialiśmy się. Zeszłam z jego kolan i pociągnęłam przyjaciółkę za sobą. Usiadłyśmy na fotelach na samym końcu w rogu knajpki. Tam nikogo nie było, nie musiałyśmy się martwić, ze ktoś nam przeszkodzi. Kątem oka zerknęłam na Roberta, a on zrobił to samo.
- Boże, jacy wy jesteście słodcy! – powiedziała przyjaciółka patrząc na nas. Wojtek teraz też zaczął gadać coś do Lewego również patrząc na mnie. Byłam pewna, że mówi to samo co Van.
- Okej, dosyć tego namawiania, pogadajmy teraz o tobie. Jak tam było z Przemkiem? – uśmiechnęłam się do niej. Nachyliłyśmy się do siebie.
- Słuchaj, było bosko. To co było z Maćkiem, w ogóle jest niczym w porównaniu do tego! Była taki delikatny i romantyczny.. ojej, super. – uśmiechnęła się. Spojrzała na mnie. – Ale to ty masz ciekawsze opowieści niż ja, kotek. Powiedz mi wreszcie o co chodzi.. jak to jest..?  – przyjaciółka spojrzała na mnie, czekając na wyjaśnienia. 
_____________________________
Nudy, nudy, nudy, ale mam nadzieję, że mnie za nie nie zabijecie. Chociaż przydałoby się jakieś lanie. Ale miałam straszny tydzień w szkole, do tego dochodzi to, że jestem mega przeziębiona i to jeszcze dzisiaj, kiedy mam urodziny ;c No cóż, takie życie.. Miałam nawet zawiesić bloga, bo usłyszałam kilka nie zbyt miłych słów, ale przypomniało mi się, że mam tutaj chyba jeszcze troszkę osób, które lubią tego bloga. Chciałabym Was wszystkich za to wyściskać! ♥ Do następnego :*

14 komentarzy:

  1. Rozdzaił mi się podoba . ! I WSZYSTKIEGO NAJLEPZEGO ;* . Kiedy kolejny ? ; >

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo:* ojej, nie wiem jeszcze do końca kiedy, ale najprawdopodobniej w środę :)

      Usuń
  2. Nie mam zamiaru Cię bić, rozdział jest naprawdę świetny i nie przejmuj się ja go z chęcią czytam :) Życzę Ci wszystkiego najlepszego spełnienia wszystkich marzeń ;* buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję!♥ niesamowite jest to jak bardzo takie komentarze mogą poprawić nastrój człowiekowi :) Cieszę się, że zaglądają tutaj tak miłe i pozytywne osoby jak Ty. oby było takich więcej! pozdrawiam:*

      Usuń
  3. Z okazji urodzin WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ♥
    Co do opowiadania , brak słow ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadania świetne! Jak zawsze. Z kolejnym stajesz się coraz bardziej doświadczona w pisaniu :)!
    Wszystkiego Najlepszego ♥ !
    ps. Z niecierpliwością czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ślicznie dziękuję, dobrze wiedzieć, że są tutaj ludzie, którzy doceniają to co robię, buziaki:*

      Usuń
  5. Zgadzam się z Lena B.... Bardzo fajny rozdział. Wreszcie się coś zaczęło dziać pomiędzy Wiką a Lewym :D A z okazji twoich urodzinek życzę ci wszystkiego co najlepsze. Świetnych wyników w nauce, prawdziwych przyjaciół, dobrych wyborów, ZDROWIA! I szczęścia.... Oraz żebyś spotkała Lewego :D No i przede wszystkim WENY! Pozdrawiam i czekam na kolejny:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak, zdrowie się przyda, bo nie wytrzymuję! dziękuję bardzo i mam nadzieję, że to wszystko co napisałaś się spełni ( a to z Lewym to już totalnie):) buziaki:**

      Usuń
  6. Świetne ! Szybkiego powrotu do zdrowia życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo, nie wiem, czy zasługuję na tak miłe komentarze od Was! i to zdrowie na prawdę się przyda, pozdrawiam:**

      Usuń
  7. świetny rozdział ,pocałowali się nareszcie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, mimo, że było to lekko przymuszone, to jednak było :D dziękuję:*

      Usuń