Kac, kac i jeszcze raz kac. Nie pamiętam wszystkiego co wczoraj się
działo. Mam tylko przebłyski. Jezu, ja i takie uchlanie się? Nigdy z tymi
debilami na imprezy. Nigdy! No, przynajmniej od pijanego Lewandowskiego
dowiedziałam się, że był z Anką, bo założył się z kolegami, że ją poderwie i w
końcu wyszło, że z nią był.. że jestem najlepsza w łóżku spośród jego licznych
partnerek.. że lubi, kiedy jestem w sukience, bo go to "jara".. ale i też, że
podczas pewnego obozu na którym był z kolegami z klubu, czyli ówczesnego Lecha
i z cheeleaderkami (wiele mnie ominęło, na złość byłam wtedy chora..) przespał
się z moją ukochaną Majką, która wcale tego do tej pory nie pamięta, bo nie
była wstanie.. Zakryłam twarz dłońmi, które wylądowały z głośnym plaskiem na
niej właśnie. Ałł, mój nos. Starałam sobie przypomnieć co mi się w niego stało.
A no tak, Vanessa i jej wygibasy na barze. Ugh, nie dość, że głowa, to jeszcze
nos, dupa i udo. Tych ostatnich mimo wszelkich starań nie mogłam się domyślić.
Co ja do cholery w nie zrobiłam? Sam Bóg to tylko wie. Odwróciłam głowę. Obok
mnie na brzuchu (jak zawsze) leżał Lewandowski, pochrapując sobie cicho. Dobra,
nie budźmy chłopaka. Powoli, ale to bardzo powoli (sam żółw poszczyciłby się
zwycięstwem ze mną) bez żadnych niekontrolowanych ruchów wstałam. Udało się bez
zbędnych komplikacji. Wody nigdzie nie widziałam, więc trzeba było ją sobie
skądś skołować. Nie zważając na to, że jestem w samej luźnej koszulce,
spadającej mi z ramion i bieliźnie, wyszłam z pokoju. Oczywiście klucze zostały
w drzwiach. A co! Zastanawiało mnie tylko czemu nie użyliśmy karty i jak ja
zdołałam jeszcze wyszukać tych kluczy. Wyjęłam je i położyłam na komodzie. Wyszłam
z pokoju, szurając nogami. Z pewnością wyglądałam strasznie, ale jakoś nie
bardzo mnie to interesowało. W mojej głowie był tylko obraz lekko gazowanej,
schłodzonej wody mineralnej. Kiedy doczłapałam do windy, okazało się, ze jest
zepsuta. Boże, ile razy w tygodniu będą ją naprawiać?! Kopnęłam w drzwi i
zirytowana schodziłam ze schodów. Oczywiście miałam wpół zamknięte oczy, przez
które z drugiego piętra, aż na sam parter zjechałam na dupie. No, transport
załatwiony. Mam nadzieję, że nikt nie widział. Wstałam, otrzepałam się i
jękając jak to boli mnie tyłek weszłam do kuchni. Ujrzałam w tam Martę, nadzwyczaj uradowaną na mój widok.
- Cześć. – mruknęłam, wysilając się na grymas, który miał przypominać
uśmiech.
- Dzień dobry. Ostry melanżyk tutaj był widzę. Że sama Kochańska na
kacu, no proszę! – uśmiechnęła się z uznaniem.
- Martuś.. Błagam. Nic już nie mów. Daj mi tylko jakiś zapas wody
mineralnej, najlepiej zimnej. – powiedziałam cicho, trzymając się za głowę. Ona
tylko pokręciła głową i dała mi trzy butelki wody mineralnej, w której dwie
były mocno schłodzone. – Złota jesteś.
- Tak, tak. Dla ciebie to już żywy posąg. – uśmiechnęła się, a ja
obróciłam się na pięcie. Uderzyłam w kogoś.
- O Jezu, Wicia. Podzielisz się posiłkiem? – spytała Vanessa, równie
strasznie wyglądająca co i ja. Marta pękała tam ze śmiechu.
- Jasne. – odparłam i poczłapałyśmy na górę. – Ej, a wiesz może czemu
boli mnie udo i dupa? Dupa teraz to jeszcze bardziej, bo przed chwilą zjechałam
na niej z drugiego, ale wytnijmy to.. bolała mnie już wcześniej – Vanessa
zachichotała cicho.
- Serio poleciałaś z drugiego? –
nabijała się cicho.
- Nie, na niby. – powiedziałam sarkastycznie, na co usłyszałam kolejne
chichotanie przyjaciółki.
- Ejjjj! Wiem dlaczego się to boli!!! – krzyknęła, klaskając w ręce.
- No, oświeć mnie..
- Ty na barze tańczyłaś do Pussycatt Dolls! – powiedziała i
zaśmiała się. – i na końcu zrobiłaś salto do tyłu, ale źle wyliczyłaś odległość
i jebutnęłaś w krzesło.
- Żartujesz… Nikt tego nie widział, nie? – spytałam z nadzieją.
- Teraz to ty chyba żartujesz. Taką furorę tym zrobiłaś, że chcieli ci
płacić, żebyś zatańczyła kolejny raz. – odpowiedziała przyjaciółka, a pode mną
nogi się ugięły. Nie, nie, nie, nie!
- Ale nie zatańczyłam, prawda?
- Nie, bo poszłaś na dwór z Lewandowskim z tego co pamiętam. – tutaj lekko mi ulżyło.
- Ja pierdziele, co to było.. Już nigdy więcej się nie upiję. –
powiedziałam poważnie i otworzyłam butelkę wody.
- Ej, daj mi jedną, ja idę do siebie. – usłyszałam od przyjaciółki,
która bezceremonialnie zabrała mi wodę z ręki.
- Proszę bardzo. – rzuciłam i odwróciłam się, żeby otworzyć drzwi. Van
poszła dalej, nie wiem nawet gdzie, bo przecież ona ma pokój piętro niżej..
Może się zamienili? Kij wie. Ja nadal intensywnie myśląc nad wczorajszymi
odpałami alkoholowymi weszłam do pokoju. Robert przeciągał się właśnie, a potem
głośno wypuścił powietrze z płuc, łapiąc się za głowę.
- Dzień dobry, super ekstra poranek, nie? – spytałam z sarkazmem i
usiadłam obok niego na łóżku, nachylając, żeby pocałować. Potem bez słowa
podałam mu butelkę wody. Ta, znałam jego ból.
- Jej, kocham cię za to. – powiedział, kiedy wypił pół zawartości
plastikowej butelki.
- Tylko za to? – spytałam lekko zrezygnowana.
- No, jeszcze trochę rzeczy się znajdzie. – odparł, obdarzając mnie
przy tym ciepłym uśmiechem. – Pamiętasz coś z wczoraj?
- Mam wielkiego siniaka na udzie, boli mnie nos i tyłek – powiedziałam smutnym tonem.
- Nos to pamiętam. – odparł. – Ale za Chiny nie mogę ogarnąć tego co z
innymi częściami ciała.. Zrobiłem ci coś? – spytał uradowany.
- Chciałabym. – prychnęłam. – Tańczyłam na barze i fikając z niego walnęłam w krzesło.
- No to ostro było! Szkoda, że tego nie pamiętam.. – śmiał się,
kręcąc głową.
- To wcale nie śmieszne. Podobno chcieli mi płacić jak striptizerce
jakiejś, ale szczęście gdzieś z tobą polazłam. – odpowiedziałam lekko
zdenerwowana. Miałam nadzieję, że jeśli skoro Lewy tego nie pamiętał, to może
chłopakom też to wypadnie z głowy..
- Czyli, że ze mną gdzieś poszłaś.. To może to wyjaśniałoby siniak na
udzie? – zaśmiał się po raz kolejny, a ja uderzyłam go delikatnie w głowę.
- I wiesz co teraz odwaliłam?
- Już się boję spytać..
- Na drugim piętrze powinęła mi się noga i zjechałam na obolałej już
wcześniej pupie aż na sam parter. – na te słowa Lewandowski już dławił się
śmiechem, zapowietrzając niedługo. No tak, będzie beka. – No i czego
rżysz? Mogłam się zabić!
- Co? Przecież ty Chuck Noriss w spódnicy jesteś.. – odparł, nadal się
śmiejąc. Prychnęłam, zakładając ręce na piersi. W ramach przeprosin pocałował
mnie delikatnie, podtrzymując przy tym brodę. Wiedział, że po takim czymś zawsze ulegnę. Niestety miał na mnie sposób i muszę zacząć uodparniać się na coś podobnego. Wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. No tak, zawsze
kiedy chcieliśmy pobyć trochę sami, to zawsze ktoś miał nam akurat teraz coś do
powiedzenia.. Ale myślę, że jeśli będziemy już na swoim, to wszystko się
zmieni. No, na pewno zmieni, ale czy na lepsze? W życiu nie można być przecież
pewnym wszystkiego.. Robert otworzył drzwi. Stali w nich Wasilewski i Szczęsny.
- Siema, Robert.. Na słóweczko poproszę. – machnął głową Wojtek i nie
czekając na jego odpowiedź ruszył do swojego pokoju. Lewy z westchnieniem
ruszył za nim, zostawiając mnie z Marcinem. Ale innym Marcinem, bo to nie jest
Wasyl, którego znam. Wyglądał na zmartwionego, jeszcze takiego go nie
widziałam..
- Cześć. – powiedział cicho i usiadł obok mnie.
- Hej, co jest? – spytałam od razu, bo niefajnie patrzeć na niego
takiego. Wyraźnie coś go męczyło.
- Bo.. bo mi się coś przypomniało z tej imprezy.. – zaczął, spuszczając
wzrok. Jeszcze bardziej nie wiedziałam o co chodzi i jeszcze bardziej mnie to
irytowało.
- Marcin? Nie owijaj w bawełnę, tylko wal śmiało, wiesz, że ci pomogę.
– powiedziałam, uśmiechać się zachęcająco.
- Nie wiem jak to powiedzieć.. – westchnął. – Dobra, im szybciej tym
lepiej. My na tej imprezie.. całowaliśmy się. – dodał jeszcze bardziej
przygnębiony, niż na początku. Poczułam mocne ukłucie paniki w ciele.
- Ale.. Nie, to niemożliwe..– powiedziałam bardziej do siebie z drżącym głosem.
- Nie pamiętam do końca w jakich okolicznościach, ale wiem, że to
robiliśmy. Na korytarzu przed łazienkami. Na szczęście chyba Wojtek wszedł tam
i zakończyło się tylko na takim krótkim pocałunku. Ale gdyby nie on.. –
kręcił głową patrząc tempo w podłogę.
- Boże, co my teraz zrobimy? – spytałam, chowając twarz w dłoniach.
- Nie wiem, Wiktoria, nie wiem. Ale zastanawiam się nad powiedzeniem o wszystkim Robertowi.. Ty jesteś jego dziewczyną, ja przyjacielem. Nie chcę go stracić,
dlatego najlepiej powiedzieć co jest na rzeczy od razu. Myślałem o tym zanim tu
przyszedłem.. Miałem ci w ogóle nie mówić.. Ale Wojtas się uparł i jednak
postanowiłem zrobić to, co kazał. Chyba miał racje, bo ja nie wytrzymałbym tak
wiedząc o tym jako jedyny.. – westchnął i po raz pierwszy spojrzał na mnie.
- Jejku, Marcin.. Nie wiem co powiedzieć i co robić. Oczywiście masz
racje, musimy powiedzieć to Lewemu, bo mnie też zagryzą wyrzuty sumienia.. –
powiedziałam łamiącym się głosem. Po co ja tyle piłam?! Gdyby nie alkohol, nic
takiego by się nie wydarzyło.. Całe szczęście, że Szczęsny przyszedł w porę, bo
faktycznie nie wiadomo co by się działo. I teraz przypomniałam sobie całą tą
sytuacje. Robert musiał iść do toalety, ja czekałam na niego przed. Wtedy
przyszedł Wasilewski i opowiadał mi o
tym, że jest nieszczęśliwy, że nie może znaleźć sobie drugiej połówki, że nigdy
już nie dozna szczęścia z kobietą.. Alkohol zrobił swoje i chciałam go
pocieszyć.. Chyba za bardzo. Jezu, jak mi jest głupio! O mało co nie przespałam
się z przyjacielem swojego chłopaka!
- Wiesz, bo jeśli chcesz, to możemy na razie zostawić to dla siebie i
udawać, że nic się nie stało.. – zaczął.
- Nic się nie stało?! Ale stało się i to dużo! Omal nie przespaliśmy
się ze sobą, a ja mam udawać, że nic się nie stało?! Ja już wszystko pamiętam,
Marcin. Nie wiadomo co by się działo, gdyby nie Wojtek!–
wybuchłam, pewnie z nadmiaru emocji. Czułam się strasznie.. Nie zauważyłam, że
w drzwiach stał Robert. Najgorsze, że słyszał tylko ostatnie strzępki rozmowy i
pewnie myśli, że nie zamierzałam mu powiedzieć. Spojrzał mi w oczy. W jego
wzroku było coś podobnego do bólu, rozczarowania, złości.. Chyba wszystkiego na raz. Pokręcił głową i
cofnął się za framugę drzwi. Odwrócił się na pięcie i wyszedł. A ja?
Rozryczałam się na dobre. Zamiast biec za nim to ja nie potrafiłam się ogarnąć,
tylko ryczałam stojąc na środku.
- Wiktoria, biegnij za nim do cholery! – usłyszałam Wasyla. Chyba ma rację.. Zmusiłam swoje sparaliżowane nogi i cała zapłakana wyleciałam z
pokoju, udając się w stronę, w której ostatni raz widziałam Lewandowskiego.
Wybiegłam z hotelu i zauważyłam, że na parkingu niedaleko, nie było jego
samochodu. Za późno.. Usiadłam na ławeczce przed hotelem i kładąc się na niej,
jeszcze bardziej pogrążyłam się w załamaniu. Bujałam się jak bym miała chorobę
sierocą, pociągałam nosem, próbując opanować lejące się łzy. Włosy zakryły mi
twarz. Wiedziałam, że wyglądałam jak jakaś bezdomna, ale co mnie to obchodziło?
Miałam na wszystko wyrąbane. Moje życie zaczyna się walić. Zaczyna się walić,
bo nie mam przy sobie tego małego, niby zwykłego człowieka. Ale to ten zwykły
człowiek dawał mi tyle szczęścia.. A teraz? A teraz go nie ma, a kiedy go nie
ma.. nie ma szczęścia, nie ma życia, nie ma mnie.. Rozsypuję się jak domek z
kart.. Słyszałam głosy niedaleko. Pewnie piłkarze i ich towarzyszki zaciekawiło
to, dlaczego wybiegłam z rykiem. Po chwili poczułam dłoń na swoim ramieniu.
- Wika.. Proszę cię, chodź ze mną, nie leż tutaj. To nic ci nie da..
Zaraz porobią ci zdjęcia i będzie to, czego nie chcesz. – usłyszałam spokojny,
ciepły głos Majki.
- Mnie już nic nie obchodzi.. – szepnęłam. Poddałam się. Najzwyczajniej
w świecie się poddałam..
- Kochańska, jeśli za sekundę nie ruszysz dupy, to po proszę któregoś z
chłopaków, a jest tu w czym wybierać! – powiedziała ostro, a jej podniesiony
ton rozbudził z amoku. Wstałam z ławki i przytuliłam się do niej. – Chodź,
porozmawiamy, nie płacz.. – szeptała i prowadziła mnie do wejścia hotelu. Nie
wiedziałam nawet kto jeszcze był na dworze, ale po zatroskanych głosach
zorientowałam się, że są to sami swoi. Dobrze, bo jednak nie chcę afery na całą
kadrę. Kiedy byłyśmy blisko
windy, usłyszałam przerażony głos, a raczej krzyk Vanessy.
- Boże, co się stało?! – spytała i podbiegła do mnie, łapiąc i przytulając.
- Chodź, będziesz mi potrzebna. Musimy jej jakoś pomóc, jeszcze nie
wszystko stracone. – mówiła cicho Maja, a ja w ogóle nie przywiązywałam
większej wagi do tego, co one mówią. Myślałam tylko o tym, że Robert teraz
cierpi. I to przeze mnie.
- Ale co jeszcze nie stracone? Nic nie rozumiem.. – ponownie usłyszałam
głos Vanessy. Potem znowu Majka, znowu Vanessa.. Mówiły, a ja będąc obok nich,
nic z tego nie rozumiałam i nie słyszałam. Kompletnie się wyłączyłam. Dziewczyny zorientowały się, że winda nie chodzi, więc pociągnęły mnie w stronę schodów. Potem pamiętam tylko, że kiedy weszłam do pokoju, walnęłam się na
łóżko, a potem to już nicość.
*
- Nie wiem, dzwoniłem do niego.. ma wyłączony telefon. – szeptał
Wojtek.
- Kurwa, wiedziałem.. najgorsze jest to, że on myśli, że chcieliśmy to
przed nim zataić.. Usłyszał tylko końcówkę, gdzie Wiktoria krzyczała.. –
usłyszałam Wasilewskiego.
- Czyli on wie, że się całowaliście, ale myśli, że chcieliście to przed
nim ukrywać, tak? – upewniał się Goetze.
- Jejku, Mario. Mówiłam ci już wszystko, przestań zadawać debilne
pytania, bo denerwujesz tylko. Mamy inne problemy, niż wyjaśnianie ci wiecznie
tej samej sytuacji… – powiedziała zirytowana już lekko Krogulska.
- Dobra, dobra.. Przepraszam. To ja pójdę go może poszukać..
- Kuba i Łuki sobie już poradzą. – powiedział Wojtek, wzdychając przy
tym.
- Nie, myślę, że powinieneś pójść. Tam pewnie bardziej się przydasz. –
odezwała się Vanessa, która leżała obok mnie i głaskała po włosach. Słysząc jej
głos, który wydawał mi się krzykiem, może dlatego, że jej głowa była od razu
przy moim uchu, otworzyłam delikatnie oczy. Przetarłam je i odwróciłam się na
plecy. Wszystkie oczy były zwrócone w moją stronę.
- Okej, chłopacy.. To może pójdźmy już stąd, dziewczyny sobie poradzą
doskonale bez nas. – powiedział Mario wstając z fotela.
- Wika, ja cię przepraszam.. Naprawdę strasznie mi przykro.. – odezwał
się Marcin z głosem pełnym bólu i obawy.
- Marcin, zupełnie cię o nic nie winię. – wychrypiałam. – To nie twoja
wina.. jeżeli już, to tylko i wyłącznie moja.
- I tak czuję się winny. Jeszcze raz przepraszam.. – powiedział i
przytulił mnie niepewnie. – Trzymaj się, naprawię to wszystko. – szepnął i
wyszedł z chłopakami z 313. Kiedy wyszli, wypuściłam głośno powietrze z płuc i
nie opanowałam świeżej łzy, która właśnie spływała mi po policzku. Majka
położyła się po mojej drugiej stronie, również mnie przytulając.
- Błagam cię, nie płacz. To nic ci nie da.. – szepnęła. – Musisz się
ogarnąć, bo jeśli chłopacy znajdą Roberta, to będziesz musiała mu to wszystko
wytłumaczyć.
- Ale co ja mam tłumaczyć? Spieprzyłam i tyle.. – załamałam ręce.
- Ale zawsze trzeba porozmawiać. Nie możesz od razu zakładać, że to
koniec. Wasza miłość jest wyjątkowa, kochacie się jak nikt inny.. Przetrwacie
to, musisz tylko tego chcieć.. – powiedziała Vanessa, coraz mocniej głaskając
mnie po włosach. Chyba sama denerwowała się tym wszystkim. – Wstań.
- Po co?
- No usiądź przed nami. – nalegała. Zrobiłam to co powiedziała z nieukrywaną
niechęcią. – Spójrz na mnie.
- W wojsku jestem? – prychnęłam, ale wykonałam to co nakazała.
- Inaczej się nie podniesiesz. – stwierdziła Majka, sama pewnie
zaciekawiona tym, dlaczego Bielecka daje mi takie polecenia.
- Patrz mi w oczy i powiedz, że nie zależy ci na Robercie i wcale nie
zamierasz walczyć o tą miłość. – oznajmiła spokojnie. Spojrzałam jej w oczy,
ale nie mogłam jej tego powiedzieć. To nawet nie chciało przejść mi rzez
gardło.. Zrozumiałam co miała na celu Vanessa, wykorzystała moją metodę. Jednak
to działa, dostałam wielkiego kopa w dupę. Nie będę leżała tutaj załamana,
tylko będę walczyła o swoje szczęście! Robert jest moim takim własnym światem,
dzięki któremu idę przez życie z podniesioną głową. Tak łatwo mam pozwolić mu
odejść? O nie, nie spocznę dopóki nie wyjaśnię wszystkiemu Lewemu. Zmotywowana
wstałam i rozejrzałam się po pokoju, pociągając nosem i wycierając oczy.
- Pomóżcie znaleźć mi jakieś ciuchy, idę do łazienki. Potem razem z
chłopakami poszukam Roberta. – powiedziałam szybko, wykonując to co
powiedziałam, mianowicie zupełnie odmieniona poszłam do łazienki. Będę walczyć,
nie ma innego wyjścia. Jedno zdanie wypowiedziane przez przyjaciółkę może
zmienić wszystko. Po kilku minutach wyszłam z niej i założyłam ciuchy, które
uszykowały mi dziewczyny. Nawet nie spojrzałam jak w nich wyglądam.. Wtedy do
pokoju wleciał przerażony Wojtek.
- Boże, co się stało? – zapytała szybko Vanessa, która nie ukrywała
przerażenia.
- Szpital.. Robert.. – zaczął, a ja myślałam, że zemdleję. Czułam się jak w jakieś telenoweli - najpierw się kłócą, potem któryś z nich ma wypadek..
- Co z Robertem?! – wykrzyknęłam, stojąc już przy nim.
- Nnnnie.. Nie z nim.. Milena. Milena jest w szpitalu.. Robert jest z
nią.. jest.. jest załamany.. – mówił nieschludnie, pierwszy raz widziałam go
tak roztrzęsionego.
- Boże, co z nią?! – przeraziłam się nie na żarty. Milena, mimo, że
znałyśmy się niezbyt długo, stała się dla mnie jedną z najważniejszych osób.
Czułam, jakby była moją rodziną..
- Ona.. Ona na moich oczach.. Spadła ze schodów.. Uderzyła się w tył
głowy, jest nieprzytomna.. Jezu, nigdy nie zapomnę tego widoku.. Widziałem jak
ta kruszynka leciała z piętra.. – schował twarz w dłoniach, a ja się
popłakałam. Zacisnęłam usta i starałam się zachować zimną krew.
Przepraszam za późną porę, ale dopiero teraz dosłownie weszłam do domu. Przepraszam też za to, czym Was uraczyłam.. Ale naprawdę ciężko mi jest stworzyć coś konkretnego w pół godziny.. Moje myśli są zupełnie gdzie indziej.. Teraz następna kolej: podziękowania. Naprawdę szczerzę dziękuję za to, że mam tutaj tak sporo osób, które niezależnie od tego kiedy dodaję i co dodaję, to zawsze są przy mnie i przy tym opowiadaniu. Jesteście niesamowite! Mam też swoją prywatną lekturę - mianowicie "Pogromcę Realu", którą będę czytała już 3 raz, hahaha. Tak wiem, jestem psychiczna. Ale nie mogę napatrzeć się na małego Roberta ♥ Dobrze, więc nie przedłużam i życzę Wam i sobie zresztą też, żeby słońce nas nie oszczędzało i pogoda troszkę się polepszyła! Buziaki! :*
O matko... mam nadzieję, że z Mileną będzie wszystko dobrze!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, zawsze warto czekać, aż coś dodasz! Uwielbiam te opowiadanie <3
Czekam na kolejny rozdział!
Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/2013/07/rozdzia-39.html
Pozdrawiam ;*
Dziekuje <3
UsuńŚwietny rozdział.Ale namieszalas i zaskoczyłas mnie oczywiście w miare pozytywnie bo koncówka była smutna.Ciekawe co będzie dalej.Czekam na kolejny.Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo, rowniez pozdrawiam! :*
UsuńTroszkę smutny ale i tak nie da się opisać jak idealny jest ten rozdział
OdpowiedzUsuń.Eee tam nie jesteś psychiczna.^^ Ja usłyszę tylko Borussia Dortmund, piłka nożna lub coś w tym guście to zamieniam się w zjaranego Zbyszka.xDD
Dobra ,ale nie o tym teraz mowa...Aww oni muszą do siebie wrócić.Muszą ,muszą,muszą,muszą,muszą [...] muszą.!
Koooofam.=*//Wiktoria
hahah, fajnie, ze nie jestem jedyna ;) dziekuje za opinie :*
UsuńHeh, też czytałam tą książkę kilka razy. Mały Lewandowski najlepszy <3 co do rozdziału to długi i świetny. Lewy nie powinnien tak odchodzić, bo usłyszał 5 przez 10 dorobił sobie coś jeszcze i teraz będzie wielce obrażony. Mam nadzieje, że jak Wika pojedzie do tego szpitala to Robert da jej dojść do słowa, a jak nie to niech da się chociaż przytulić na pocieszenie. Szkoda mi Mileny, biedna, ale mam nadzieje, że wszystko będzie OK. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że uwielbiam to opowiadanie, jak je czytam to całkowicie się wyłączai myśle tylko o nim. Trochę się rozpisałam =D pozdrawiam Zuza :*
OdpowiedzUsuńPs. Nie chce robić spamu, ale jak byś miała czas i chęci to zajrzyj do mnie marco-and-zuza.blogspot.com
Naprawde dziekuje slicznie! :* bardzo chetnie zajrze ;)
UsuńHaha tata ma ta sama ksiazke xD Jednego przeczytalam cala :p
OdpowiedzUsuńAle zes napisala rozdzial!Jak w kriminale!
Wasyl kuzwa czlowieku, cos ty najlepszego zrobil!
O moj boze Milesia! Co z nią?!
I teraz wez czlowieku i czekaj CALY TYDZIEN na kolejna czesc! Nie no, serio Wika?
Dobra jakos damy rade.
Czekam na nastepny i wpadaj do mnie na http://czekajac-na-lepsze-chwile.blogspot.com/?m=1 bo dawno Cie juz tu nie bylo ;)
Pozdrowionka :*
hihi, dzieki bardzo! nie bylo, nie bylo.. wszedzie mnie nie bylo.. ale nie potrafie sie tak podzielic, zeby to wszystko ogarnac ;c
Usuńjejku, biedna Milena ;x mam nadzieję, że nie stanie się jej nic poważnego i szybko wyjdzie ze szpitala. Wiktoria i Lewy muszą się pogodzić, no innej opcji nie ma ;d Mam nadzieję że Lewandowski da sobie wytłumaczyć to całe nieporozumienie i wszystko będzie ok ;)
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału i tego co się w nim wydarzy ;)
pozdrawiam ;*
dziekuje bardzo :*
Usuńja ja uwielbiam to opowiadanie ! już nie wiem co mogę powiedzieć. brakuje mi słów aby je opisać. ba! nie ma słów bay je opisać! :)
OdpowiedzUsuńto jest coś fantastycznego i wspaniałego. coś co Ty tworzysz. kocham Twoją twórczość.<3
nie wiem jak doczekam kolejnego tygodnia na rozdział ;)
jest piękny !
pozdrawiam, Patrycja
ps. u mnie nowy :)
jejku, Patrycja.. twoje słowa sprawiają, że latam po prostu! DZIĘKUJĘ ŚLICZNIE! <3 :*
UsuńRozdział super. Też czytałam tą książkę jest bombowa :)
OdpowiedzUsuńno ba! ;) dziękuję!
UsuńJezu.... Ale się dzieje. Mam nadzieję że z Mileną wszystko bd ok. A Robert bd w tym momencie potrzebował pocieszenia i liczę na to że wysłucha Wiki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next. ;*
zobaczymy... ;> dzięki za komentarz! :*
UsuńO mamo! To opowiadanie jest fenomenalne!
OdpowiedzUsuńJak to? Całowała się z Wasylem? A Robert , o boże i Milenka... ale się porobiło...
Mam nadzieję, że z dziewczyną będzie wszystko okej, a Wika wyjaśni Lewemu to , co ma do wyjaśnienia. Przecież Tego nie chciała prawda, to bylo po pijaku... Kuźwa co ona najlepszego zrobiła...
Nie, nie jesteś psychiczna :) Uwierz mi , jak tylko usłyszę Lewandowski, Gotze czy Reus to biegne do radia z prędkością światła. W szkole wyrazy przekręcają mi się w nazwiska piłkarzy xD to dopiero paranoja xD
Życzę ci udanych dni wakacyjnych i duuużo weny oraz oczywiście miłej lektury :*
Pozdrawiam kochana <3
Sognante
PS przy okazji zapraszam do siebie na 7 :)
oo, i kolejna osoba, zakręcona na tym punkcie jak ja! muszę pokazać to mamie, niech wie, że nie jestem jedyna.. :D dziękuję bardzo za komentarz, buziaki! :*
UsuńMatko już myślałam, że to Robertowi coś się stało. Kamień z serca, ale i tak szkoda Mileny :/ Wojtek jaki roztrzęsiony jej... Ogólnie rozdział bardzo fajny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział http://trudny-wybor.blog.pl/ :)
OdpowiedzUsuńdzięki bardzo, buziak! :*
UsuńO Jezu! Mam wielkie nadzieje, że z Mileną będzie wszystko w porządku, bo to naprawdę wspaniała postać w Twoim opowiadaniu! Rozdział ogólnie bardzo mi się podoba, po mimo tego, że okazało się, że Wiktoria całowała się z Wasylem. Mam nadzieje, że wyjaśni to wszystko Lewandowskiemu, a ten ją zrozumie i przede wszystkim wybaczy. Całe szczęście Wojtek ich powstrzymał w odpowiedniej chwili na tej imprezie! Dzięki Bogu! Buziaki kochana ;*
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo za komentarz.. jej tak mi głupio, bo Wy zawsze komentujecie, a ja tak to zaniedbuje.. mam nadzieję, że nadrobię wszystko ;c buziaki! <3
UsuńCudowne! No, ale jak zwykle! :P
OdpowiedzUsuńU Ciebie każdy rozdział jest cudowny, więc nie musze chyba już tego pisać, chociaż podoba mi się takie pisanie! :P
To może trochę pospamuje? :P
CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE! CUDOWNE!
Hahahhaahhahahahah, ale ja nieraz jestem głupia,k no ale to jest cała prawda o Twoim opowiadaniu! Jesteś kochana i piszesz wspaniałe rozdziały! PISZ TAK DALEJ! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
hhahahahahhahahahahahhahah, jesteś niesamowita!!! :D <3 :* dziękuję bardzo! ♥
Usuńzajebisty !
OdpowiedzUsuń♥
UsuńJeju!Rozdział ,no..nie umiem okreslić tego,ten kac na początku-rozbawił mnie ,ale potem to po prostu samo zmartwienie ,zaniepokojenie,zaskoczenie tą cała sytuacją ,tym pocąłunkiem,potem jeszcze Milena i szpital.Można powiedzieć ,że rozdział podarował mi wrażenia XD Ale ogólnie mi się coraz bardziej podoba ,szkoda ,że to jedne z ostatnich rozdziałów :(Mam nadzieję ,że jak się skończy to opowiadanie(czego baardzo nie chce) to zaczniesz szybko nowe ,bo nie wytrzymam długo bez czytania :>
OdpowiedzUsuńBuziaki:* Madzia.
dziękuję, Mordko! :* ;)
UsuńNominowałam Ciebie do Liebster Award c;
OdpowiedzUsuńWięcej tu - http://olailukaszstory.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Pozdrawiam ;**
Cudowny *.* Uwiielbiam Twoje opowiadanie, jest fantastyczne <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział! :*****
Ile do końca tej historii pozostało rozdziałów? Bo podobno już nie wiele ;c
Dziekuje bardzo, nie wiem dokladnie, ale moze z trzy? ;c
UsuńOjojoj to się podziało... Na początku rozdziału nie mogłam powstrzymać śmiechu a później kłótnia Wiktorii i Lewym i ten wypadek Mileny. Mam nadzieję że wszystko skończy się dobrze :) Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie zapraszam na mojego bloga :D
juz nigdy wiecej nie skomentuje nic na telefonie. -,- dwa razy juz pisalam komenatrz ale nic sie nie dodalo,a dobra mniejsza. jedno wielkie wow!
OdpowiedzUsuńpo raz zaskoczylas mnie i to bardzo! szkoda,że to wszystko wyszło tak nagle i Wiktoria z Robertem nie mieli jak sobie tego wszystkiego wytlumaczyć.mam nadzieje,ze miedzy nimi bedzie dobrze, podobnie z Mileną! czym jeszcze jestem zaskoczona? twoim talentem! wiem,że wiele razy już to pisałam ale naprawde z odcinka na odcinek jestem coraz bardziej zaskoczona! zostaje mi tylko pogratulować i pozazdrościć!:)
szkoda,że planujesz koniec,ale jak wiadomo, wszystko co dobre kiedys sie konczy. mam nadzieję,tylko że nie nastapi to szybko :)
buziaki i zapraszam na moje dwie nowości :)
cant-forget-this-love.blogspot.com
zakochana-w-lewym-bez-pamieci.blogspot.com