czwartek, 27 czerwca 2013

29+30 rozdział :)

- KROGULSKA! Mówiłem, żebyś nie przychodziła?! Widzisz, ta się teraz od ciebie nie odklei, a jest mi cholernie potrzebna! – darł się Szmyt. Boże, jak ja go miałam już dosyć! Nie widziałam się tyle czasu z Majką, a on nie może chwili poczekać? Nie moja wina, że ta chwila trwała już piętnaście minut, a bez kapitanki, dziewczyny bardzo kiepsko się prezentowały.
- Idę już przecież! – odkrzyknęłam, puszczając ręce Majki. Podeszłam jeszcze do Roberta i przeprosiłam go mimiką twarzy za wyrządzoną krzywdę. Ale telefon z tego co widziałam działał, więc nie jest najgorzej. Ustawiłam się na swoim miejscu i po krótkim odliczeniu ruszyłyśmy z układem. Mimo, że wygłupiałyśmy się i śmiałyśmy na każdym kroku, to jednak z miny trenera i piłkarzy, którzy właśnie przystanęli, by zobaczyć co się dzieje wywnioskowałam, ze nawet nieźle nam idzie. Po 2 minutach przyszedł czas na więcej akrobacji, oczywiście nie z kim innym jak z Kochańską w roli głównej. Dzisiaj pierwszy raz od miesiąca, musiałyśmy wykonać piramidę, która z mojej perspektywy zbyt bezpieczna nie była. Skacząc z najwyższego punktu na dół, robiąc podwójne salto w przód i kończąc szpagatem na rękach dwóch moich koleżanek, nabawiałam się lekko o stres. Musimy być bardzo zgrane, bo nie dość, że musimy robić wszystko w tępo i rytm muzyki, to jeszcze jeśli jedna z nas, choćby o pół kroku się pomyli, to zagraża zdrowiu każdej z dziewczyn. Oczywiście na mnie ciąży największa odpowiedzialność, ale to się wytnie. Jedynym problemem dla mnie było to, że Majka, która miała za zadanie zamortyzować mój skok,  siedziała na ławce z moim chłopakiem, rozmawiając o czymś zawzięcie. Nie przemyślałyśmy tego przedtem.. Super stać na samym wierzchołku góry z dziewczyn, która drżała jak galareta i nie móc skoczyć, bo pod tobą jest jedna wielka dziura. Dziewczyny spanikowały i nie wiedziały za bardzo, czy mają przerwać wszystko, czy puścić mnie na podłogę. Oczywiście zrobiły to drugie, w końcu nadarzyła się okazja, żeby mnie pierdyknąć! Ale wtedy super Majek zerwał się na równe nogi w ostatniej chwili dobił na miejsce. No, więc żyli długo i szczęśliwie.
- Ślicznie dziewczyny! Kochańska, jesteś niezastąpiona. – powiedział trener, wyraźnie zadowolony z naszej pracy, kiedy ostatnie takty utworu ginęły już w brawach i pogwizdywaniach Lechitów.
- Ta, dziękuję. – powiedziałam, uśmiechając się lekko. Wszystko byłoby okej, ale oczywiście nie byłam zbytnio rozgrzana, bo teraz odczuwałam delikatny ból w dolnych okolicach kręgosłupa. Złapałam się za niego, ale widząc kształtującą się minę trenera w „A nie mówiłem”, od razu zmieniłam wyraz twarzy, prostując gwałtownie, jakby nic się nie stało. Chyba zaraz się złamię wpół, świetnie.
- Dobra, możesz już lecieć. – wypalił. 
- Ale.. Ale jak to? Przecież miałyśmy być tutaj do szesnastej.. – zamrugałam oczami i spojrzałam na niego, myśląc, że przyszedł już czas na jego super żarty.
- One będą, ale ty już leć. Ja przez ten czas popracuję nad płynnością u dziewczyn. Naciesz się  chłopakiem przed meczem i przyjaciółką, bo dawno się nie widziałyście – powiedział, uśmiechając się do mnie. Czyli trener mnie puszcza? Łoo, nie wiedziałam, że on ma aż tak dobre serce. Dobra, nie wiedziałam nawet, że je posiada..
- A no to dziękuję panu bardzo! – powiedziałam z wielkim bananem na twarzy i poszłam pożegnać się z dziewczynami.
- Następna próba jutro od 17.00 do 18.00! – krzyknął do mnie, a ja podniosłam rękę z uniesionym kciukiem, ale nie przystanęłam. Biegłam właśnie do szatni, żeby jak najszybciej się przebrać i pójść gdzieś z przyjaciółką i chłopakiem. Kiedy zrzucałam z siebie ciuchy do szatni wszedł Robert.
- Kochanie..? – na jego głos podskoczyłam delikatnie i złapałam się za klatkę piersiową, jednak nadal się nie odwróciłam.
- Boże, kiedyś dostanę zawału! Nie dość, że jakieś lumbago mnie bierze, to jeszcze serce kołacze! I z tymi objawami wmawiaj sobie, że masz 20 lat.. – oczywiście uruchomiłam swoje bezsensowne gadki. – Dobra, kończę. Co chciałeś?
- Muszę ci coś powiedzieć.. – najgorszy początek z możliwych.. Odwróciłam się gwałtownie do niego, męcząc z rozporkiem.
- Nie przeciągaj, Lewandowski, bo wiesz, że tego nie lubię. – powiedziałam, a on zaśmiał się widząc pewnie moją walkę ze spodniami. Podszedł do mnie i zwinnym ruchem zapiął rozporek. – Patrzcie na speca! – uderzyłam dłońmi o uda. On przyciągnął mnie w pasie.
- Chcę ci powiedzieć, że bardzo, ale to bardzo podobało mi się to, co robiłaś na próbie. Nie wiedziałem, że jesteś aż tak bardzo wygimnastykowana. – powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.. – mrugnęłam do niego i pocałowałam go delikatnie. Robert przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie. A myślałam, że już bliżej być nie możemy.. Jego ręce zjechały poniżej mojej talii. 
- Może dzisiaj wykorzystamy twoją elastyczność i wieczore..
- Dalej gołąbki, miłość ukażecie sobie kiedy indziej, a teraz wychodźcie już! – krzyknęła Majka przez drzwi. No tak, zapomniałam, że nie jesteśmy sami.. Niechętnie puściłam Lewego i odsunęłam delikatnie, kończąc nasze czułości subtelnym i krótkim cmoknięciem. Dokończyłam swoje ubieranie i spakowałam niepotrzebne do małej torby, którą wzięłam ze sobą. Napiłam się jeszcze wody i rozpuszczając włosy wyszłam z szatni, otworzonej już wcześniej przez Lewandowskiego. Wzięłam za rękę zarówno swojego chłopaka, jak i przyjaciółkę i tak oto wyszliśmy ze stadionu. Kiedy szliśmy tak Łazienkowską zaczął się nieprzyjemny dla mnie temat. – Wiciaaa..? Bo tutaj taki jeden ładny ptaszek wyćwierkał mi, że między tobą a Vanessą jest coś nie tak, prawda to?
- Ten ładny ptaszek jest strasznie głupi. – burknęłam, spoglądając spode łba w kierunku Lewandowskiego. On tylko uśmiechnął się, cmokając w powietrzu. – Ale niestety powiedział prawdę. Znając ptaszka pewnie wiesz dlaczego się pokłóciliśmy? – odwróciłam głowę w stronę swojej przyjaciółki.
- Tak, wiem. I obiecałam, że pomogę w pogodzeniu was. – powiedziała od razu. Och, jej szczerość jest złota.
- Kiedy zaczęłaś ten temat, od razu to wiedziałam. – uśmiechnęłam się do niej, przewracając oczami.
- Ej, piękności – odezwał się Robert, puszczając moją rękę, żeby wcisnąć się między nas i objąć ramieniem – Tak sobie pomyślałem, że może pójdziemy po moją torbę treningową, a potem odprowadzicie mnie na stadion, hm? Nie musicie być na treningu, chociaż chłopacy by się nie pogniewali. – zaśmiał się.
- W sumie możemy pójść potem na kawę, albo coś.. – spojrzałam na Majkę, która skrzywiła się delikatnie.
- No, może na kawę to nie, ale gdzieś pójść możemy. – uśmiechnęła się lekko. Nadal nie wiem co oznaczał ten jej grymas na moje słowa, ale chyba lepiej, żebym się nad tym nie roztkliwiała.
- Kocham was. – wypalił i pocałował nas w policzek. Co mu się tak dzisiaj na czułości wzięło? Boże, oddajcie mi chłopaka! Majka też spojrzała na niego dziwnie.
- Stało się coś? – spytała podejrzliwie, na co on zachichotał.
- Ta, chyba dostałem w dupę od Amora.. – uśmiechnął się promiennie, a my zaśmiałyśmy się.

Ubrana w koszulkę ukochanego, czerwone rurki i wymalowaną biało-czerwoną flagą na policzku usiadłam z coca-colą w ręku na miejscu między Agatą a Ewą. Ku mojemu nieszczęściu po mojej lewej stronie, obok Błaszczykowskiej siedział nie kto inny, jak Vanessa. Postanowiłam nie skupiać na niej zbytnio uwagi, lecz na tym, co dzieje się na boisku. Za 10 minut chłopaki powinni wyjść na murawę. Słuchając przeróżnych pieśni dopingujących Polaków, którego wykonywało kilka tysięcy polskich gardeł, poczułam po raz kolejny magię tego miejsca. Emocje są niesamowite. Widząc te wielkie nadzieje w oczach Polaków, coraz bardziej się denerwowałam. Agata nagle wstała i oznajmiła nam, że widzi swoją kuzynkę, z którą to idzie się przywitać. Van wykorzystała tą sytuacje i usiadła na miejscu blondynki.
- Wika, błagam cię, nie gniewaj się już na mnie.. Wojtek jeździ po mnie, jak rolnik po polu w czasie zbiorów.. Ale tymi swoimi wyzwiskami, zmotywował mnie do tego, żeby z tobą pogadać.. No, Majka też mi w tym pomogła. – Majka? Ta to też ma tępo i czas, skoro w tak krótkim odstępie czasu zdążyła nagadać coś Ness... - Naprawdę nic nie usprawiedliwi mojego zachowania, sama nie umiem wyjaśnić tego, dlaczego jako pierwszej ci nie powiedziałam.. To był szok.. Gdyby nie to, że Przemek ze mną mieszka, to też nie dowiedziałby się tego od razu, tylko po tym jakbym miała pewność.. – mówiła, a ja coraz bardziej ją rozumiałam. Przecież jakby takie coś przytrafiło się mnie, też nie chciałabym trąbić na prawo i lewo. Ale z pewnością powiedziałabym przyjaciółce.. ale cóż, każdy popełnia błędy. 
- Rozumiem, Vanessa. – przerwałam jej opowieść, bo wywnioskowałam, że jest przygotowana na to, żeby oblać mnie kolejnymi usprawiedliwieniami.
- To znaczy, że mi wybaczasz? – spytała, a w jej oczach dało dostrzec się promyki radości i nadziei.
- Tak, ale po jednym warunkiem. Że nigdy nie zrobisz mi czegoś takiego, zrozumiano? – zagroziłam jej palcem, a ona przytuliła mnie mocno.
- Obiecuję, przysięgam, daję słowo… - mówiła radosna. – Jej, jak mi ciebie brakowało.
- Wiesz co? Dziwne, ale mnie ciebie też. – uśmiechnęłam się, a ona dała mi jeszcze całusa w policzek i usiadła już na swoim miejscu, bo Agata wracała już do nas. Nie spodziewałam się, że to tak szybko się rozwiąże. Oczywiście na pewno nagle nie będzie jak było wcześniej, zaufanie trzeba odbudowywać. Ale w sumie jestem zadowolona z tego, że dałam jej szansę. Znam ją już na tyle długo, żeby widzieć, kiedy się czymś szczerze przejmuje. Dzisiaj właśnie to u niej zauważyłam. Cóż, zobaczymy co przyniesie czas. Właśnie w tym momencie wszyscy wstali, unosząc biało-czerwone flagi, bo nasze Orzełki wyszły już z tunelu. Ustawienie się, odśpiewanie obu hymnów i przywitanie przeciwnych drużyn. Czułam się bardzo szczęśliwa. Nie tylko z powodu meczu, ale i tego, że jestem coraz bliżej odzyskania przyjaciółki. Niestety, moje szczęście skończyło się z ostatnim gwizdkiem sędziego. Mecz zakończył się remisem. Przydałyby się dla nas te 3 punkty.. Zrezygnowane wyszłyśmy z Narodowego. Udałyśmy się prosto do hotelu, gdzie będziemy czekać na piłkarzy. Dziewczyny proponowały, żebym poszła z nimi na stołówkę, prawdopodobnie, żeby opić mecz. Ja jednak odmówiłam i udałam się od razu do pokoju. Zdjęłam buty, spodnie, dodatki i w samej koszulce położyłam się na łóżku, wystukując w jego ramę rytm śpiewającej przez kibiców za oknem, słynnej pieśni „Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!”. Szkoda. Wielka szkoda. Stać nas na więcej. Do pokoju, niechlujnie, ze spuszczoną głową przyszedł ten, na którym pokładano największe nadzieje dzisiaj wieczorem. Rzucił torbę w kąt i zdejmując po drodze buty, walnął się obok mnie, ukrywając twarz w poduszce. Złapałam go za plecy, gładząc je delikatnie.
- Nie martw się, będzie.. – zaczęłam, ale zaraz zmieniłam swoje nastawienie. - No dobra, spieprzyliście. Spieprzyliście na całego. Ale co da ci, że teraz będziesz załamany leżał i nic nie mówił?! – spytałam go ostrym tonem, chcąc go jakoś zmotywować do tego, żeby chociażby zaczął oddychać!
- Nic!! Ale co mam udawać, że nic się nie stało?! Stało się i to bardzo dużo! Zawiedliśmy wszystkich, Wiktoria! – uff, przynajmniej się nie zapowietrzył! Zmusiłam go do tego, żeby na mnie spojrzał.
- I teraz przez to będziesz psuł wieczór i mi i sobie, tak?
- Inaczej nie potrafię, wybacz! – wybuchnął i odwrócił się ode mnie. 
- Nic nie będę ci wybaczać, debilu! Wiesz co?! Nie odzywaj się, nie ruszaj.. Bądź załamany dalej! Jak przyniesie to jakieś rezultaty, to wiesz gdzie mnie szukać. – rzuciłam głośno i poszłam do łazienki. Emocje po meczu, to rozgoryczenie i żal.. Wybuchnęłam, nadzwyczajnie w świecie wybuchnęłam. Wiem, powinnam go teraz pocieszać, ale nie dam rady. Sama tego potrzebuję.. Kiedy byłam tylko w samej bieliźnie, spinając włosy, Lewy gwałtownie otworzył drzwi, podchodząc do mnie i brutalnie wręcz przyciągając zaczął całować. Nie były one subtelnymi pocałunkami. Takiego Lewandowskiego jeszcze nie widziałam.  A raczej nie czułam.. Złapał mnie za biodra i uniósł do góry. Na początku lekko zdziwiona, oplotłam go nogami i nadal się całując wyszliśmy z łazienki, waląc się przy tym w futrynę. Po omacku dobrnęliśmy do łóżka.  Robert ostrożnie rzucił mnie na nie, delikatnie siadając na mnie. Zdjęłam z niego koszulkę, która w tym momencie nie była mi do szczęścia potrzebna.. Poznałam Lewandowskiego pod innym względem, od innej strony. Na co dzień grzeczny, subtelny i romantyczny.. Kiedy był zły, rozczarowany i wściekły..wtedy był nie do poznania.. Nie chciałam myśleć jak odreagowywał złość po meczu, kiedy Anka była w Polsce, a on sam w Dortmundzie.. Dla mnie liczy się to, co jest tu i teraz, więc coraz bardziej spragnieni siebie kontynuowaliśmy to, co zaczęliśmy w łazience.

ROZDZIAŁ 30.  
Po raz trzeci znalazłam się na stadionie ubrana bojowo w koszulkę Lewego, szalik, czerwone rurki, białe vansy.. Dzisiaj chłopaki musieli się naprawdę postarać. Siedziałam właśnie obok Ewy i Agaty. Vanessa dzisiaj źle się czuła  i z ubolewaniem została w hotelu. Praktycznie to została na siłę wpakowana do łóżka i zatrzaśnięta w swoim pokoju. Ale cii, to przecież dla jej dobra! Nie dość, że może pozarażać innych, to jeszcze nabawić się o jakieś powikłania. Trudno, teraz przyszło obejrzeć jej mecz w telewizji, jak za starych dobrych czasów. Z telefonem w ręku i uśmiechem na twarzy, odpisywałam przyjaciółce na smsa po raz kolejny mówiący o tym, że nas zabije, bo strasznie chciała iść na mecz.
- Ej, Mario! – krzyknęłam do tyłu, lecz nie usłyszałam odzewu. – Mario, lamusie!!! – wydarłam się głośniej. No tak, jak zwykle zbyt głośno. Każdy kto siedział za mną jak i przede mną odwrócił się, patrząc na mnie jak na idiotkę, która pierwszy raz jest na stadionie. Zignorowałam ich spojrzenia i nieustannie czekałam, aż ktoś łaskawie tryknie tego palanta, który z bananem na twarzy, wystukując rytm o palce, słucha muzyki na swojej mp4. W końcu Cathy, dziewczyna Matsa Hummelsa, dotknęła jego kolana. Uśmiechnęłam się do niej, dziękując, że chociaż ona jedna się domyśliła. On zdjął słuchawki i spojrzał na nią, oczekując wyjaśnienia. Panna Fisher kiwnęła tylko głową na mnie. Wzrok młodego pomocnika padł na moją osobę. Nie był on przyjemny, bo przed wejściem na stadion powyzywaliśmy się od debili nieznających się na piłce. Dlaczego? Ludzie dzielą się na dwa typy: kibic Barcelony – kibic Realu. Mimo, że może nie są ich największymi fanami, bo nie każdy nimi się jara, to zawsze któryś z tych klubów przypada mu do gustu bardziej. Goetze wychwalał pod niebiosa Real, a ja delikatnie.. nie, dobra, wcale nie delikatnie.. Po prostu uświadomiłam mu, że to wcale nie Madryt jest najlepszy i należą się słowa uznania dla Barcelony. No i się zaczęło..  
- Czego chcesz? – burknął. Widocznie nadal miał ogromnego focha, że zbyt ostro skomentowałam wygląd Ronaldo. Nic do chłopaka nie mam, po prostu chciałam zrobić na złość Mario. Widoczne za bardzo się wysiliłam..
- O Boże, nadal będziesz traktował mnie jak powietrze, bo powiedziałam, że Cristiano – kiedy wypowiadałam to imię, zaciągnęłam dziwnie, przewracając oczami. – ma za dużo żelu?
- Tak, nadal będę cię tak traktował! Ale wiesz? Nie jak powietrze, bo to traktuję z szacunkiem. Jestem wdzięczny, że daje mi życie. A tobie nie mam za co dziękować, wręcz przeciwnie! – odkrzyknął, a mnie zamurowało. Z lekko rozchylonymi ustami, siedziałam nieruchomo i analizowałam każde jego słowo. Nie no teraz to mnie obraził i powinnam mu coś odpowiedzieć! Dobra, może lepiej nie, bo znając swój temperament znowu z czymś wyjadę.. Spuściłam z niego wzrok i odwróciłam się, zarzucając włosami i uderzając nimi lekko Ewę.
- Przepraszam. – bąknęłam i założyłam ręce na piersi, bo byłam lekko oburzona zachowaniem wielkiego kibica Realu od siedmiu boleści.. Prychnęłam i spoglądałam co chwilę na wyświetlacz w telefonie, sprawdzając za ile zacznie się w końcu ten mecz. Jeszcze 10 minut. Nie no, nie wytrzymam. Do tego zaczynało mi być coraz chłodniej. Mimo, że było tutaj tak wiele istot ludzkich, siedzących tak blisko siebie, to Kochańskiej oczywiście musi być zimno. Aga i Ewa też chyba odczuły wyjątkowo zimny wieczór, bo nałożyły na siebie sweterki, żakieciki czy co tam miały. A Kochańska? Oczywiście nic nie miała! – Kochanie weź coś na siebie, bo dzisiaj zimno pewnie będzie. – Spoko, czerwiec jest. I teraz bardzo, ale to bardzo żałowałam tego, że nie posłuchałam mądrego w tym przypadku Lewandowskiego. Chciałam pożyczyć bluzę od Mario, którego zawołałam tylko i wyłącznie z tego powodu, ale widocznie jego urażone realowskie ego nie pozwoliło mu na to, żeby odezwać się do mnie jak cywilizowany człowiek. Odwróciłam się ponownie. Teraz Mario nie słuchał już muzyki, tylko wpatrywał we mnie. Zlałam go kompletnie i zwróciłam się do Marco. 
- Marcuuuśśśś… - ciągnęłam ze słodką minką.
- Słucham cię uprzejmie? – spojrzał na mnie młody blondyn. Ojej, kocham go normalnie. Z nim nie da się pokłócić, nawet z takimi głupkowatymi zachowaniami jak u mnie.
- No, taka odpowiedź mi pasuje. Widocznie nie obrażasz się o to, że ktoś ma inne zdanie na temat wspaniałości opalonych Hiszpanów z poukładanymi pod linijkę włosami. – powiedziałam z przekąsem, patrząc na Goetzego z uśmieszkiem. Nie wiem co się ze mną działo, bo z reguły broniłam podopiecznych Mourinho.. Ale teraz chciałam strasznie dopiec pomocnikowi za to co przed chwilą od niego usłyszałam.
- A bo ja fajny jestem, nie co to ten tu! A teraz przejdź do rzeczy, bo zaczynam się denerwować. – ponaglił mnie delikatnie, na co się uśmiechnęłam.
- Czy mógłbyś użyczyć mi swojej jakże wspaniale pachnącej i ciepłej bluzy..? – w odpowiedzi usłyszałam śmiech rozmówcy. Sięgnął swoją granatową bluzę z kapturem i wręczył mi ją.
- Proszę cię bardzo. Ale potem to bierz sobie od Lewandowskiego, bo jemu zawsze podobała się ta bluza i nie chcę, żeby mi ją zajumał pod moją nieobecność – ostrzegł, a ja uśmiechnęłam się do niego, wkładając bluzę.
- Nie masz się o co martwić, dziękuję – powiedziałam i odwróciłam się, bo usłyszałam już podniecone krzyki dziewczyn, które siedziały przede mną. Nie mówiły o nikim innym jak o Robercie. Okazało się, że piłkarze wychodzili już z tunelu.
*
Dwa dni później
- Dziewczyny błagam, powiedzcie, bo ja już sama nie wiem.. – stękała Vanessa przed dwiema sukienkami leżącymi na łóżku.
- Czerwona. – odpowiedziałyśmy równo z Majką. Zawsze miałyśmy podobny gust. Ja z Van różniłyśmy się od siebie stylem, bo ona wolała szokować, a ja bardziej nie wyróżniać się z tłumu.
- Ale nie uważacie, że ta czarna lepiej na mnie wygląda? – przysunęła ją do siebie, patrząc na siebie w lustrze i zerkając na nas.
- Czarna to jakbyś na pogrzeb szła. – odezwała się Krogulska, przewracając oczami.
- No w sumie idzie. – westchnęłam. Dziewczyny spojrzały na mnie dziwnym wzrokiem. – No idzie na pogrzeb naszej polskiej piłki, która po meczu z Czechami zginęła śmiercią tragiczną. – mówiłam to z takim uczuciem, że dziewczyny wybuchły gromkim śmiechem, a drzwi od pokoju otwarły się z hukiem. Stali w nich Robert, Kuba i Wasyl.
- Słyszeliśmy. – burknęli, mierząc mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się do nich niewinnie.
- Ojejku, taki żart na rozluźnienie atmosfery. – posłałam im buziaka w powietrzu.
- Żebyś się za bardzo nie rozluźniła. – zagroził Robert i stanął przede mną.
- Nie no, nieźle dowaliła. – uśmiechnął się Wasyl. – Piąteczka, Kochańska, piąteczka – powiedział, a ja wykonałam jego prośbę.
- Ej, ty mi lepiej powiedz co za sukienkę wkładasz, bo nie wiem na jaki kolor postawić. – zwrócił się do mnie Lewandowski, łapiąc się za boki.
- Jejku, musisz to wiedzieć już teraz? Masz jeszcze 3 godziny, a ja brak podjętej decyzji. – opowiedziałam, ogarniając wzrokiem otwartą szafę i kilkanaście sukienek leżących na łóżku.
- No ale idziemy z chłopakami do centrum, bo Mario chce się odstawić – tu spojrzał znacząco na Majkę, która wcale nie załapała o co chodzi. Trzeba powiedzieć, że tą dwójkę od razu do siebie pociągnęło.. – i mógłbym też coś sobie kupić..
- To kup sobie cokolwiek wpadnie ci w oko. – skwitowałam, odwróciłam go do drzwi i pchnęłam do nich. – Teraz my musimy się naradzić, do widzenia.
- Wyganiasz nas? – spytał oburzony Wasyl.
- Nie, wyrzucam. – powiedziałam i kopnęłam rozmówcę w tyłek, na co wybuchnął śmiechem.
- Dobra, za godzinę, no może półtorej jesteśmy. Też będę tęsknić. – odezwał się Błaszczykowski i przytulił się do mnie mocno.
- Tylko tyle? Nie no, myślałam, że do dwóch to pociągnięcie.. – odpowiedziałam, za co dostałam po głowie. – Dalej, naraaa już.
- Patrzcie jaka uprzejma. – prychnął Lewy.
- Pewnie umówiła się z jakimś chłoptasiem i teraz boi się, że się na nas natknie. – stwierdził Wasilewski, a ja przewróciłam oczami.
- Tak, tak. Z dwoma od razu. – rzuciłam i pocałowałam Kubę i Marcina w policzek, a Roberta w usta. Wypchnęłam ich za drzwi i zamknęłam je, rzucając tekst o tym, jak bardzo ich kocham.
- Dobra, to teraz przymierzaj tą czerwoną. – powiedziała z uśmiechem Majka. Ness posłusznie wykonała to co nakazała jej blondynka. Wyglądała obłędnie. Czerwona, obcisła i niezbyt długa (ale i też nie taka, która odkrywała jej tyłek) sukienka, bardzo podkreślała jej figurę. Po wielu sprzeczkach, przymiarkach i odmiennych zdań wybrałam sukienkę dla siebie .Jednogłośnie stwierdziłyśmy, mimo, że nie byłam przekonana co do tej kreacji, że ubiorę jednak czarny klasyk. Jednak coś z tym pogrzebem..
- Dobra, to sukienkę mam z głowy. Pomożecie mi z włosami? – uśmiechnęłam się do nich, a im zapaliły się oczy.
- No, a jak! – zatarły ręce. Od kiedy pamiętam to przed imprezą któraś z nich robiła mi fryzury. Ja nie musiałam się męczyć nad włosami, a one uwielbiały to i robiły to dobrze.
- Ej, a ty masz już sukienkę? – spytałam Majkę, na co się skrzywiła i spojrzała na mnie dziwnie. 
- Nie, bo ja nie idę.. – oznajmiła, a mnie aż ścięło.
- No jak to, moja poznańska imprezowiczka nie idzie? Bez ciebie to żadna biba się nie uda.. – zrobiłam podkówkę. – Czemu nie chcesz?
- Nie mam z kim tam iść. A zresztą to jest dla piłkarzy i ich WAG’s. A ja nie jestem ani tym, ani tym.. – wzruszyła ramionami.
- Błagam cię! Nie słyszałaś? Goetze od rana się stroi! – wtrąciła Vanessa. No brawo Bielecka! Jednak coś mądrego czasem umiesz stwierdzić..
- Ale co mnie  interesuje, że się stroi? Chce poderwać jakąś laskę, więc się szykuje. I co ma to wspólnego ze mną?
- Ty się w ogóle słyszysz?! Ej, Van, bo ja chyba się przesłyszałam..
- Jesteś aż taka głupia, żeby nie skapnąć się, że on tak dla ciebie..?! – Vanessa tak się oburzyła, że jej twarz powoli pasowała odcieniem do sukienki.
- Chyba was te głowy swędzą! – prychnęła.
- Boże, Kochańska trzymaj mnie, bo nie ręczę za siebie! – mówiła, machając rękami. Ja uśmiechnęłam się tylko i przytuliłam ją od tyłu, głaszcząc po głowie.
- Krogulska, słuchaj. Jako przyjaciółka zarówno twoja, jak i Mario oznajmiam szczerze, że Goetze ma wobec ciebie duże plany na przyszłość. Na tej imprezie.. – nie dokończyłam, bo Van kopnęła mnie w kolano, na co tylko syknęłam. W sumie to bardzo dobrze zrobiła, bo nie powinnam tego mówić. Tylko do jasnej cholery, musiało to być właśnie w rzepkę, której miałam już kiedyś kontuzje? Jeśli mi się nasili, to pożegnajcie się z Bielecką..
- …musisz po prostu być! – dokończyła za mnie. – Lubisz Mario, prawda?
- No tak. – przytaknęła, kiwając głową.
- Chciałaś kiedyś z nim być, prawda? – ciągnęła dalej Ness.
- No tak. – znów przytaknęła.
- I nadal tego chcesz, prawda?
- Boże, Bielecka ogarnij! Czuję się jak w jakimś amerykańskim filmie o FBI! – wybuchnęła. A co to oznaczało? Oznaczało, że nadal tego chce, o czym bardzo dobrze wiem. Ona też, ale boi się do tego przyznać. Jest po uszy zakochana w Goetze, a on w niej.. no, może jeszcze nie zakochany, ale wpadła mu w oko.
- Przyznaj się! – nadal odgrywała swoją rolę agenta i nachyliła się do niej.
- Po co niby?
- Wiktoria.. psychologu mój. Wyjaśnij tej o to niewieście, dlaczego ma to powiedzieć. – jej wzrok padł na mnie, a ja uśmiechnęłam się.
- Z psychologicznego punktu widzenia powinnaś to powiedzieć na głos, ponieważ wtedy łatwiej będzie ci uświadomić sobie, co do niego czujesz. Przyspieszysz cały ten proces i opędzisz się od wątpliwości. Czy to jest wystarczająca odpowiedź? – spojrzałam na nie z założonymi rękami.
- Będziesz najlepszym psychologiem pod słońcem. A teraz Krogulska, zastosuj się do rad biegłej psycholog. – wytknęła jej palec przed nos, na co Majka odsunęła się delikatnie do tyłu.
- Dobra, niech wam będzie.. Tak, chcę z nim być. – powiedziała zrezygnowana, na co razem z Van wyszczerzyłyśmy triumfalnie zęby w uśmiechu. 
- Dlatego właśnie idziesz na imprezę. – stwierdziła Vanessa, która już zaczęła rozglądać się za sukienką dla Majki.
- Tą granatową. No, tą, tą! – mówiłam, gestykulując. – Przymierzaj, kochana, bo jeszcze moje włosy. – uśmiechnęłam się do niej, na co ona przewróciła oczami.
                                                                                    *
Na imprezie każdy, ale to każdy nawalił się w trzy tyłki. Goetze dopiął swego i z Majką gdzieś razem polecieli, Vanessa z Przemkiem jechali równo przy barze, chłopacy śpiewali Ona tańczy dla mnie, chcąc poderwać jakieś laski. A ja? Półleżałam z Lewandowskim na wielkiej skórzanej sofie, popijając drinka ze słomki.
- Ej, ale wiesz co ja ci powiem? – typowe pytanie pijanego mężczyzny po północy.
- Nie wiemm.. – przeciągałam i spojrzałam na niego, starając się skupić.
- Ja też nie. – zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. – Ale nie, ja ci powiem.. powie ci,  że ty jesteś największym szczęściem jakie mi się w życiu przytrafiło. Serialnie. – stwierdził z lekkim uśmiechem, wzruszając ramionami. – Jeszcze z nikim taki szczęśliwy to ja nie byłem. Anka to ci stopy może lizać, a reszta to się nie liczyła. Teraz to dla ciebie mógłbym zrezygnować nawet z kariery.
- Ej, bez ciebie to nie dadzą rady. – uśmiechnęłam się, gryząc słomkę.
- Nie ważne. Księżniczka powie, a ja wykonam. – powiedział kłaniając się lekko. Położyłam, a raczej z braku sił rzuciłam mu głowę na ramię.
- Fajnie mam. Ale się narąbaliśmy, nie? Jak dojdziemy do hotelu? – spytałam rozbawiona, mimo, że zadałam poważne pytanie.
- Mnie się pytasz? Ja.. ja nie wiem i nie męcz mnie tu Kochańska, bo… Ale mnie głowa napieprza – złapał się za głowę, po czym nie wiedząc z czego zaczął się śmiać.
- Będziemy znowu spać na ławce. – stwierdziłam.
- Ja tam lubię ławki. – powiedział i zaśmialiśmy się, nie wiedząc z czego. Gadaliśmy od rzeczy, ciągle w dwóch popijając mojego drinka. Kiedy się skończył ledwo przez środek doczłapałam się po następnego. Dostałam z łokcia od Vanessy, która robiła coś bliżej nieokreślonego razem ze swoim równie pijanym chłopakiem.
- Ty idiotko! Ko..ko..koś..ć mi złamałaś! – mówiłam, trzymając się za nos. – Jeszcze raz to samo, przystojniaku. – zwróciłam się do barmana, który uśmiechając się lekko realizował zamówienie. Usiadłam na stołku, chowając głowę w ramiona. Znowu ktoś mnie szturchnął. – No nie możecie iść do ki..bla, tylko tutaj wy..wija..cie?!

-  A wiesz, ze o tym nie pomyślałam. Chodź. – kiwnęła na Przemka i gdzieś się powlekli. Z dziewczyn zostałam sama. Każda gdzieś polazła, jeśli chodzi o moje znajome. No cóż, mi to tam pijackie rozmowy z Lewandowskim nie przeszkadzają. Może znów się czegoś dowiem? Po alkoholu rozmowa jest najszczersza, zawsze mówisz jak na spowiedzi.. 

Jak widzicie dodałam dwa rozdziały w ramach rekompensaty no i też dlatego, że jutro nie dałabym rady dodać kolejnego. Wiadomo, koniec roku trzeba jakoś uczcić ;> Dobra, dzisiaj wyjątkowo nie będę się roztkliwiać, jeszcze raz dziękuję za wsparcie ostatnio! Wszystko wzięłam sobie głęboko do siebie i nigdy Wam tego nie zapomnę. Udowodniłyście, że jesteście najwspanialsze! :* Chciałam Wam życzyć udanych wakacji, ale przecież się jeszcze przy kilku (no mało ich już zostało ;c) rozdziałach spotkamy ;> Miłego wieczoru i kolejnych dni! Żeby uśmiech nie schodził Wam z twarzy, przecież wakacje 2013 tak bardzo blisko! Buziaki! :* ♥

45 komentarzy:

  1. No no no Kochanska ;**
    Czemu?! Czemu juz niedlugo koniec ?! :(
    Tak sie juz przywiazalam do tej historii !
    No ale moze zaczniesz nowa historie!!!! :D
    Rozdzial... Wroc ! Rozdzialy są cudne :D
    Moj Mario :***
    Czekam na nastepny no i odezwij sie!!! :D
    47396407 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och! Będę pierwsza ;3 Więc:
    Gotze i Maja?! Super. :D Mi się ta para podoba, oboje uwielbiam <3 A wymiana zdań na temat Realu i Barcy mi się strasznie podobała :D No i oczywiście reguła- jeśli jest Wasylek, nawet na chwilę, to rozdział jest jeszcze lepszy ;D Ale i tak najlepsza była rozmowa Wiki i Lewego po pijaku *_* Hehe <3
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku,wspaniałe rozdziały ;)
    Majka i Mario - fajna byłaby z nich para. Pijackie rozmowy z Lewym zawsze spoko xD Ah,to juz dzisiaj wakacje,tylko troche zjebana pogoda jest.Deszcz,zimno,aż mi się nie chce z domu wychodzić.
    Ja kocham takie sceny romantyczne miedzy Wiką a Robertem ;*
    Nie przejmuj sie hejterami.
    Buziaczki,Jula <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie pogoda też nie taka jaką sobie wymarzyłam, ale z przyjaciółmi zawsze spoko :) dziękuję bardzo! :*

      Usuń
  4. Jezu zarąbisty poprostu! Ja to nie mogę z pijanego Lewego :D Jak czytałam ten fragment to normalnie szczerzyłam się do telefonu. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział http://trudny-wybor.blog.pl/ ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo, w wolnej chwili zajrzę! :*

      Usuń
  5. mogłabym godzinami czytać twoje rozdziały a mimo tego ciągle były by dla mnie tak samo wspaniałe, mam nadzieję, że nie poprzestaniesz pisania na tej historii ;)
    a tak w ogóle to Majka i Mario niezły duet z nich, z rozmowa pijanej Wiktorii i równie pijanego Lewandowskiego wymiata po prostu <3
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że niedługo kończysz. Przywiązałam się do tego opowiadania!
    Boski rozdział!
    Mario i Maja są mega! <3
    Czekam na kolejny!
    Wreszcie koniec roku, tylko szkoda, że taka pogoda brzydka.
    Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo! nie załamujmy się, może się polepszy :) buźka :*

      Usuń
  7. Dzięki za dwa rozdziały...Są booskie
    Mania :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyjemnie czyta się o takim pijanym Lewandowskim, haha! :D Bardzo spodobała mi się przyjaźń pomiędzy Vanessą, Wiktorią i Majką. Są takim symbolem prawdziwej przyjaźni! :) Bardzo poprawiłaś mi humor tym rozdziałem, a tak właściwie dwoma rozdziałami, ale jak przeczytałam, że już mało do końca brakuje to po prostu posmutniałam! Jestem tak uzależniona od Twojej twórczości, że nie wiem jak przeżyje kiedy skończysz pisać to opowiadanie! Mam nadzieje, że jeszcze z nami pobędziesz, nawet jak zakończysz to opowiadanie! :) Buziaki kochana! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też mam taką nadzieję, zobaczymy jak to się potoczy.. jeszcze nie jestem pewna co do kolejnego opowiadania :) dziękuję bardzo, kochana! :*

      Usuń
  9. Wspaniałe!Dobrze ,że dodałaś dwa ,bo chociaż miałam co robić na tym komputerze :D Eh,czyli niedługo koniec?:< Szkoda ;// Ale nie no,co do rozdziałów- bardzo podoba mi się postać Majki,naprawdę ją polubilam ,jest cudowna :)I tab chemia Majki z Mario :>
    Buźka,Madzia *0*

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział,jak zawsze.Czekam na nexta.Kochana nie kończ tak szybko tego opowiadania bo ja bez niego nie wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! mi też jest ciężko go zakończyć, ale nic nie trwa wiecznie.. ;c

      Usuń
  11. Mmm.Rozdział świetny.Sorry, nadużywam tego słowa bo po prostu twojego talentu nie da się inaczej opisać.
    Mario i Majka .^^ Szalejesz ,oj szalejesz.Nie kończ ,nie kończ PROOOOOOOOOOOSZĘ.!
    Czytanie twojego bloga sprawia mi ogromną przyjemność.Wystarczy mi jedno zdanie a już śmieje się jak jakaś nienormalna.=D
    Koocham Kocham Kooooooooooooooocham.! // Wiktoria.=*

    OdpowiedzUsuń
  12. O mamo! Kocham, kocham, kocham, kocham! Omomomomoom! *.*
    Załamało mnie jedno! Napisałaś, ze zostało tylko kilka rozdziałów, i wtedy co?! Rozstaniemy się, czy zaczniesz pisać inne opowiadanie?! Bo wiesz, ja bez Twoich rozdziałów, to nie mogę zbyt długo wytrzymywać, bo powalają normalnie! No, ale dobra, narazie nie zamartwiajmy się tym, bo jeszcze piszesz to opowiadanie, a więc jest dobrze! :D
    Czekam na następny rozdział! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak jak już pisałam: zobaczę jak to się potoczy, mam nadzieję, że się nie rozstaniemy! dziękuję bardzo :*

      Usuń
  13. Przeprasza, że komentuje dopiero teraz, ale wcześniej byłam na telefonie i tak wyszło ;p Co do rozdziałów, to są zajebiste jak zwykle zresztą. Ile zaplanowałaś wszystkich rozdziałów ? Mam nadzieje, że rozdział pojawi się szybko, a jak nie to trudno jakoś przeżyje =D Powtórz to jeszcze raz ... jesteś młoda, więc się baw i nie przejmuj się komentarzami innych :* Pozdrawiam Zuza <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic się nie stało :) bardzo dziekuję za opinię :*

      Usuń
    2. Nie ma za co, napisałam szczerze to co myślę :* Przy okazji zapraszam do siebie marco-and-zuza.blogspot.com

      Usuń
  14. świetny rozdział,a właściwie rozdziały. miło,ze Wiki i Van znowu sie pogodziły i mega fajnie czytało się ich wymiane zdan przy wybieraniu sukienek,poczulam sie w sumie jakbym to ja tam była z moimi przyjaciółkami,wszystko takie naturalne i wgl :D ale i tak najlepsza byla rozmowa Wiktorii i Lewego, ahahahaha :D w sumie to mam do ciebie pytanie,którego nie chce tu zamieszczać,a nigdzie nie moge znaleźć kontaktu do ciebie. także jesli bys chciala to odezwij sie na moje gg 10805664. trzymaj się i buziaki miśka! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej !
    Rozdział jak zwykle świetny.
    Przepraszam za moją długą nieobecność, ale miałam małe problemy z liceum dziennikarskim i nie mogłam pisać.
    Jednak teraz z największą przyjemnością zapraszam Cię na nowy rozdział.

    http://just-tonight-i-would-fight.blogspot.com/2013/06/rozdzia-5.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeszcze tylko kilka?! Nie przeżyję tego ;( Dobra już się zamykam ;p Rozdziały nie do opisania wprost cudowne ;* Nawet nie wiesz jaki uśmiech mi się pojawia jak zobaczę, że dodałaś nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. OMG !! jakie to jest..nie wiem co napisać. czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego jak wielki masz talent i jak wspaniale piszesz ? mam nadzieję że tak :)
    rozdział fenomenalny jak zawsze. odebrało mi mowę.. chyba nic więcej nic nie napiszę na jego temat
    ale jak to kilka rozdziałów ?! nie, no błagam Cię ! ja nie będę potrafiła sie rozstać z tym opowiadaniem. ale mam cichą nadzieję że masz w zanadrzu inne opowiadanie? i nie opuścisz nas i będziesz nas uszczęśliwiała taki cudeńkami w Twoim wykonaniu ?
    dobra, nie rozpisuję się już :D
    pozdrawiam

    ps. zapraszam na moje blogi. mam nadzieję że w wolnym czasie zajrzysz :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jejciu, dziękuję! nie mam wcale talentu, zdecydowanie przesadzasz :* mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze przy kolejnym opowiadaniu, choć jak na razie trudno mi o to ;c buziaki! :*

      Usuń
  18. Super bardzo mi się te rozdziały podobają :D
    Fajnie że Van i Wiktoria sie pogodziły <3
    Czekam na następne rozdziały :)
    Też życzę superowych wakacji :)
    Serdecznie zapraszam na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział, a właściwie rozdziały boskie. Ty masz zdecydowanie za duuużo talentu. I tutaj mnie załamałaś: jak to zostało tylko kilka rozdziałów???? :'( Co ja zrobię bez tego opowiadania?? Ono wnosi tyle pozytywnej energii. Mam jednak nadzieję, że napiszesz kolejne, cudowne opowiadanie. Dobrze, że Wika i Vanessa się pogodziły. Przepraszam, że wcześniej nie skomentowałam. Cieszę się, że nie przestałaś pisać. Nie przejmuj się opinią innych, zazdrosnych dziewczyn, które nie potrafią nawet zdania sklecić. Życzę Ci miłych i udanych wakacji. Buziaczki :****

    OdpowiedzUsuń
  20. matko jedynaa XD jesteś świetna! :* no po prostu genialna! <3 kocham twojego bloga i z niecierpliwością czekam na następne rozdziały! <3 ciekawe czego jeszcze dowie się Kochańska od pijanego Roberta ;p no no no ;P

    zapraszam do mnie ;) dopiero zaczęłam ;p
    www.loveRobertstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. ciekawe czego jeszcze dowie się Kochańska od pijanego Roberta ! ;P już się nie moge doczekać kolejnych rozdziałów :* jesteś genialna! <3 kocham cię po prostu <3 musisz się rozwijać w tym kierunku, myślałaś może o dziennikarstwie? ;) na pewno byś się sprawdziła :* mówie powaznie :)

    zapraszam do mnie, dopiero zaczęłam :)
    www.loveRobertstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Zostałaś nominowana do Liebster Award!
    http://bvbstory.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  23. nie mogę się doczekać nexta ! :* zapraszam do mnie http://reusowa.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Będzie dziś nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń