Kiedy otworzyłam oczy, spałam na swojej stronie łóżka. Nie mogłam powiedzieć, że się nie uśmiechałam, bo robiłam to i to mocno. Śnił mi się nasz wspólny pocałunek. Nadal nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Ale miałam kolejny dylemat. Nie bardzo wiedziałam, jak teraz zachowywać się w stosunku do niego. Udawać, że nic się nie stało? Chyba to będę robiła najlepiej.. Roberta nie było obok mnie. Wiedziałam!
- LEWANDOWSKI DEBILU! – krzyknęłam głośno. I tak mnie pewnie nikt nie słyszał, bo są przecież na treningu. Spojrzałam na zegarek. 9.10. Dobra, nie jest źle. Wstałam zła i poszłam do łazienki. Szybko umyłam się i ubrałam. Ja i spódniczka? Rzadkość. Ale nie byłam jakąś chłopczycą, po prostu wolałam rurki, lub szorty. Ale dzisiaj postanowiłam, że jednak wykorzystam prezent od mamy i choć raz ubiorę się w nią, tak ot, bez żadnej okazji. Przeczesałam jeszcze włosy, pomalowałam rzęsy i podkreśliłam oczy. Nie chciałam się jakoś wielce stroić, ale i też nie pójść tam jak straszydło. Został mi problem butów. Wyjrzałam przez okno. Po wieczornym deszczu nie było śladu, choć dzisiaj nie było zbyt upalnie. Postanowiłam zaszaleć i skoro mam spódniczkę, no to nie wypada w trampkach. Postawiłam na mega wygodne, ale obcasy.. Kochańska szaleje! Po kilku minutach zamykałam już drzwi. Szybko, nie zwracając uwagi na to, ze mam na sobie buty śmierci wyszłam z hotelu. Co zastałam? Fotoreporterów i dziennikarzy.
- Przepraszam, mogłaby pani powiedzieć coś o związku z Lewandowskim?
- Od kiedy jesteście razem?
- Skąd się znacie?
- Nie przeszkadza to Ani Stachurskiej? – takie pytania słyszałam. Ominęłam ich wszystkich, nie zwracając na nich uwagi. Jeszcze szybszym krokiem doszłam już do stadionu, gdzie chłopaki mieli trening. Weszłam trochę zła na Roberta, że mnie zostawił i nie obudził, ale i na to, ze zobaczę kolejny artykuł o sobie. Zobaczyłam, że Lewy szczerzy się na mój widok.
- Czego się cieszysz? Miałeś mnie obudzić! – to zastąpiło moje przywitanie.
- Czego się cieszysz? Miałeś mnie obudzić! – to zastąpiło moje przywitanie.
- Cieszę się, że cię widzę i to w dodatku w spódniczce i na obcasie. – śmiał się i przytulił mnie.
- Debil z ciebie i tyle! – powiedziałam i uderzyłam go w klatkę piersiową. Ominęłam go i poszłam do Wojtka.
- Siema. – przywitałam się z nim i chłopakami, którzy stali obok niego.
- Witamy. Pogodziliście się już? – spytał Kuba.
- Tak, ale na nowo mam na niego focha. – powiedziałam i spojrzałam na zbliżającego się do nas Roberta.
- O co znowu? - spytał znudzony.
- Spadaj! – powiedziałam. Wyszło, że jestem jakaś nadąsana lala.
- Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. – zaśmiał się Błaszczykowski.
- Spoko. Wczoraj mówiłam, żeby mnie obudził, bo chcę z nim iść na trening. I co? Lewandowski oczywiście poszedł sobie sam. A co będzie się przejmował! I zostawił na pożarcie dziennikarzom i fotoreporterom. – powiedziałam z założonymi rękami.
- Serio? Złapali cię? – Robert był zaskoczony, lub takiego udawał. Aktor był z niego dobry, nie miałam pewności, czy nie wykorzystuje teraz tych swoich zdolności.
- No a nie? Jakbyś ze mną szedł, byłoby mi raźniej. – przewróciłam oczami. Ja z kolei nie byłam najlepszą aktorką, ale udawanie nadąsanej chyba przyniosło rezultaty. Chyba zmienię plany na przyszłość!
- Ale spałaś jak zabita! Byłaś zmęczona, to cię nie budziłem. – stwierdził Lewy. Oh, jaki dobrodziej! No naprawdę, order dla tego pana!
- No fajnie! To nie jest wytłumaczenie. Jutro na kolejny trening wstanę wcześniej i też cię nie obudzę, bo słodko spałeś. – mówiłam coraz bardziej zirytowana. Kurde, aktorką to ja jednak nie mogę być. Za bardzo wczuwam się w swoją rolę.
- Ale to co innego! – prychnął. No kurde szklak może człowieka z nim trafić! Idź do diabła Lewandowski!
- To samo! – znów się sprzeczaliśmy. Ale to normalka. Ja jestem zadziorna, a on też ma swój charakter i nie da sobie w kasze dmuchać. I to mi chyba też w nim imponowało. Jako jeden z nielicznych potrafił mi się przeciwstawić. Ale i też umiał przepraszać..
- Dobra, nie chcę kolejnych sprzeczek. Niech ci będzie.. przepraszam. – powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
- „Niech ci będzie”. Ale i tak powinieneś mnie obudzić! - wypomniałam mu. Oj, tego nie pozwolę mu zapomnieć!
- Następnym razem nawet o 5.00 cię obudzę. – usłyszałam, a na jego twarzy zagościł łobuzerski uśmieszek.
- Nie przesadzaj. – tak, tak. uważaj, bo ci wstanę! Zawsze musiałam wszystko skomentować. Musiałam chyba zacząć nad tym ćwiczyć.
- Ale sama tego chciałaś, kochanie. – powiedział i pocałował mnie w czoło, odchodząc ode mnie. Ja tylko stałam i kręcąc głową uśmiechnęłam się.
- Dzień dobry! – krzyknęłam machając Fornalikowi. On uchylił głowę z uśmiechem. Poszłam na trybuny i usiadłam w pierwszym rzędzie oglądając chłopaków. Chciałam zobaczyć ich z bliska. Na meczach nie miałam okazji, więc może odbiję sobie na treningu? Ta… żebym tylko jakąś grę zobaczyła.. Tak jak myślałam, wydurniali się, śmiali i krzyczeli, ale na szczęście robili swoje. Musieli przecież się ogarnąć, bo jutro już pierwszy mecz… Ciekawe. Tydzień temu leżałam i myślałam jak fajnie mają ci, którzy mają bilet na mecz.. A teraz? Siedzę sobie na trybunach oglądając trening, znając się z każdym zawodnikiem, mieszkając w jednym pokoju z jednym z nich.. Jakie to życie jest dziwne.
- PIĘTNAŚCIE MINUT PRZERWY!!! – krzyknął głośno Waldemar Fornalik. Chłopacy porozsiadali się zmęczeni na murawie. No tak, żaden nie ruszy dupy, żeby do mnie przyjść. Ależ przecież zmęczeni po ciężkich 45 minutach! No tak, jak śmieją się i krzyczą, to wiadomo, ze zmęczenie przyjdzie wcześniej. Ale co tam, oni mieli swoje inteligentne zasady..
- Nie no spoko, zaraz do was przyjdę! – krzyknęłam.
- O Jezu, zapomniałem o tobie! – usłyszałam Lewandowskiego. Wstał i podbiegł do mnie. Ojej, jednak trochę siły miał! Usiadł obok mnie, opierając rękę o moje oparcie.
- Jak rozpoczęłaś dziś dzień? – spytał z uśmiechem.
- Dokładnie rozpoczęłam go słowami: „LEWANDOWSKI DEBILU!” - powiedziałam śmiejąc się.
- Dobrze wiedzieć. – uśmiechnął się, ukazując prosty rząd śnieżnobiałych zębów.
- Spodziewałeś się czegoś innego? – zaśmiałam się patrząc na niego. – Marzyłam o tym, żeby zobaczyć wasz trening.
- Jak widać nie ma na co za bardzo patrzeć. – wzruszył ramionami. No, pewnie trochę prawdy w tym jest. I potem dziwić się, że nie wygrywamy!
- Tego nie mogłam przewidzieć.. – uśmiechnęłam się. Klepnęłam go w ramię. – Nie no żartuję. Fajnie, że jesteście rozluźnieni i tak dalej, ale skupcie się trochę. – puściłam oczko. Ach, Kochańska dobra rada!
- Powiedz to im – kiwnął głową w stronę przyjaciół. – Ja jestem grzeczny. – odparł, a ja prychnęłam.
- Ty grzeczny? – uniosłam brew. – No chyba nie.. – zaśmiałam się, bo dostałam sójkę w bok.
- Jestem bardzo grzeczny. To ty sprowadzasz mnie na złą drogę.
- Ja? – zaśmiałam się. – Dobra koniec. Obydwoje jesteśmy niegrzeczni. – stwierdziłam. – Pokaż mi stadion, hm?
- Okej. – odpowiedział z uśmiechem. – Mogłem wcześniej na to wpaść. – przewrócił oczami. Wstaliśmy i uśmiechnięci wyruszyliśmy przed siebie. Lewy pokazał mi chyba wszystkie zakamarki, łącznie z łazienkami, szatniami, czy pokojem, gdzie miał swoje miejsce psycholog sportowy. – Kiedyś zobaczę cię za tym biurkiem. – odparł i uśmiechnął się do mnie. Taa, chciałabym.. Ale to nie jest takie proste.. Spojrzałam przez okno.
- Robert, nie wiem czy wiesz, ale chłopacy już ćwiczą – powiedziałam odwracając się do niego.
- Co?! Cholera! – złapał się za głowę z grymasem. – Będę miał z 20 kółek ekstra. Zawsze o tym marzyłem… - powiedział sarkastycznie.
- Nie gadaj, tylko chodźmy. – odparłam i wzięłam piłkarza za rękę. Szybko zeszliśmy na murawę. Pociągnęłam go w stronę trenera. – Nie ważne co powiem, zawsze przytakuj. – szepnęłam do niego.
- Robert, co to za spóźniania? Wiesz, że tego nie toleruje. Przez to.. – odezwał się Fornalik. Nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Przepraszamy bardzo, ale chcę, żeby pan wiedział, że to przeze mnie się spóźnił. Byłby tu już dawno, gdyby nie ja. Bardzo źle się poczułam i poprosiłam Roberta, żeby zaprowadził mnie do łazienki, żebym mogła przemyć twarz zimną wodą. Poszliśmy tutaj, ale ta najbliższa była zajęta. Ja na gwałt musiałam iść do tej łazienki, więc Lewy poprowadził mnie do tej, gdzie jest gabinet psychologa… - mówiłam nieschludnie, szybko i ze zmarszczonym czołem. Jak chciałam komuś coś wytłumaczyć, no to była typowa do tego mina. Nie wiedziałam też, czy przez szybkość wypowiadanych słów, wyłapał gdzie kończy się zdanie, a gdzie zaczyna... - I jakby tego było mało, przemywając twarz ochlapałam bluzkę i się trochę przedłużyło. Naprawdę proszę mu darować te kółka, czy coś za karę, bo to ja, a on nie chciał mnie zostawiać w tych labiryntach korytarzy.. – powiedziałam i obróciłam się do Roberta, którego i tak tam nie było. Okazało się, że szybko wrócił to ćwiczeń. – O, widzi pan, on już nadrabia. – dodałam i uśmiechnęłam się do niego szeroko. Fornalik pokręcił głową z uśmiechem.
- Boże, jak on ma z tobą dobrze! – powiedział uśmiechając się do mnie. – Okej, odpuszczę mu. Ale muszę się też uodpornić na twoje prośby, bo w końcu za milutki dla nich będę! – zaśmiał się i powrócił do naganiania chłopaków, którym już się trochę nie chciało. Uśmiechnęłam się widząc ich miny i słysząc ich stęki.
- Pokutujecie kochani za to co było 2 dni temu. – powiedziałam i posłałam im buziaka w powietrzu. Ominęłam zgrabnie piłkarzy i usiadłam tym razem na miejscu obok trenera. Miałam niezły ubaw z nich. Zapominałam tutaj o problemach. Muszę tutaj częściej przychodzić..
- Chyba nie ma co szaleć, bo musisz się oszczędzać na jutro, nie? – spojrzałam na niego.
- No niestety. – odpowiedział. – Ale jak ty chcesz gdzieś iść, to ja cię nie zatrzymuję, mogę cię nawet zawieść. – powiedział z palcem ku górze. Myślałam, że padnę widząc jego zadowoloną minę. Zachowywał się jak Matka Teresa z Kalkuty..
- Łoo, jakiś ty łaskawy! – odezwałam się sarkastycznie. I tu padło na mnie słynne spojrzenie Bitch Please. Znałam je, bo bardzo często padało na mnie, kiedy wyjechałam z jakimś niezrównoważonym pomysłem, albo coś w tym stylu. Lewandowski love!
- No ba! – zaśmiał się piłkarz i z powrotem poczułam, że na mnie patrzy. Odwróciłam głowę w jego kierunku.
- Jeśli chcesz znać moją odpowiedź, to zostaję z tobą, głupku.
- Jakby nie było tego „głupku”, to normalnie bym cię uściskał. – odpowiedział, a ja zaśmiałam się.
- Ale zostaję? Zostaję. Więc nie możesz mieć do mnie żadnych pretensji. Kochanie. - to z ostatnie słowo podkreśliłam.
- O, tak lepiej. – zaśmiał się i objął mnie ramieniem. Czasami zastanawiałam się nad tymi naszymi czułościami. Nie było ich trochę za dużo? Nieeee.. Gdzie tam, było idealnie. Znaczy się no.. znowu zapomniałam ogarnąć swoich brudnych myśli. Oj, Kochańska!
- Co będziemy robić? Bo ja mam ochotę na taki wieczór filmowy. Wiem, nie mamy żadnych filmów, ale pojechalibyśmy do wypożyczalni. – powiedziałam z głową zadartą ku górze, żeby móc zobaczyć reakcje Lewandowskiego.
- Myślę, że to świetny pomysł. – powiedział z uśmiechem. – A jest u nas w pokoju DVD?
- I to było właśnie moje pytanie. Nie wiem czy u nas jest, ale u Wasyla w pokoju jest na stówę, bo oni jeszcze gadali, że oglądali.. no, filmy. – dokończyłam i zaśmiałam się.
- No tak, chyba, że oglądali to tak wiesz w telewizorze.
- Błagam cię, takie coś nie leci o 22 w telewizji. – spojrzałam na niego, jakby było to oczywiste. W sumie, to jest oczywiste, ale napastnik tego chyba nie przemyślał.
- Nie patrz tak na mnie! Nie wiedziałem, że to było o 22.. – zaśmiał się cicho. – Ale co w związku z naszym wieczorem?
- Bo moglibyśmy od nich pożyczyć. Podłączymy raz dwa i już! – klasnęłam w dłonie. No dawaj, Lewandowski! Mam ochotę na „Dirty Dancing”..
- Ale oni pewnie też będą chcieli się zrelaksować.. – spojrzał na mnie z góry. Ach te jego ślepia. No i znowu te myśli.. Mamo!
- No to zabierzemy im to siłą. Akurat w ten wieczór pograją sobie np. w karty. – stwierdziłam, a Robert pokręcił głową na znak, że się zgadza.
- To od razu odbijemy do samochodu, wypożyczymy i wrócimy. Akurat będzie obiad.
- I ja jeszcze będę musiała się przebrać przed obiadem.. – powiedziałam ze skwaszoną miną.
- Czemu? Zajebi.. Zarąbiście wyglądasz! Ale znając życie jest ci niewygodnie, prawda? – spytał, a ja kiwnęłam głową potwierdzająco. – No i zrozum tu kobiety! – westchnął, a ja na niego spojrzałam spode łba.
- Masz jakiś problem?
- Nie, żadnego. – powiedział i zaśmialiśmy się. Po kilku minutach byliśmy na parkingu przy hotelu. Udaliśmy się do zapierającego dech w piersiach czarnego Mercedesa. Wpakowałam się do środka i usiadłam wygodnie. Moje super ekstra wygodne buty, z braku przyzwyczajenia stały się super ekstra przeszkadzającymi butami. Ruszyliśmy. Ciągle nie mogłam napatrzeć się na ten samochód. Wnętrze było tak samo ładne i jak i z zewnątrz. Chociaż nie, było ładniejsze. Nie znałam się na samochodach, ani jakoś wielce się nimi nie interesowałam, ale jako kobieta stwierdziłam, że mogłabym takiego mieć.
- To nie jest twój jedyny samochód, prawda? Bo widziałam cię w innych. – stwierdziłam z uśmiechem, zaczynając rozmowę.
- Nie. Mam dwa. – powiedział z uśmiechem na chwilę spoglądając na mnie. – Tym często jeżdżę właśnie w Warszawie, bo zawsze zabieram ze sobą rodzinę i tak dalej.
- Jak coś, nazwę go rodzinnym autem, bo i tak nie zapamiętam jego pełnej nazwy. – powiedziałam od razu. Muszę go uprzedzić, bo kiedyś tam wyjadę mu z „rodzinnym autem” a on znając życie nie zakuma, a potem dwadzieścia minut tłumaczenia o jaki samochód chodzi..
- Okej. A drugi jest szybszy i bardziej sportowy, bo w Niemczech z reguły jeżdżę sam. – uśmiechnął się. Z wywiadów wiedziałam, że na początku często dostawał mandaty za przekraczanie prędkości. Fajnie było pogadać i upewnić się, czy to co przeczytałam w wywiadzie jest prawdą..
- Mm, opłacalne. – zaśmiałam się. – I co to za samochód?
- AudiRS5. – powiedział, ale zdał sobie sprawę, że nie wiem o co chodzi. – Taki czarny, mniejszy. – ta, mało to takich czarnych i mniejszych? Widząc moją minę westchnął. - Pokażę ci zdjęcie jak będziemy w hotelu. – zaśmiał się cicho. Dla niego oczywiste były marki samochodów, a dla mnie marki butów. No cóż, idealni nie możemy być. I co to za facet, który znałby się na markach butów lepiej ode mnie? Uciekałabym, gdzie pieprz rośnie, albo i dalej.
- Okej. – uśmiechnęłam się. – No nie moja wina, że nie znam się na autach. – rozłożyłam ręce. – Wystarczy, że umiem jeździć i wiem ogólne informacje. Modelów na pamięć nie będę znała, wybacz.
- I tak dobrze, że umiesz prowadzić. No i nie ma kobiety idealnej.. – powiedział, a ja gdyby nie to, że prowadzi trzepnęłabym go w głowę. – Dla mnie wystarczy, że lubisz piłkę. – dodał z uśmiechem, chcąc mnie udobruchać. Ja tylko pokręciłam głową. Byliśmy już na miejscu. Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do wypożyczali wideo. Ludzie tam będący wybałuszyli oczy.
- To już Robert Lewandowski nie może przyjść do wypożyczalni wideo, żeby nie zrobić z tego rozróby? – spytał wzdychając. Oczywiście pociągnął mnie do pólek, gdzie były horrory.
- Nie, błagam nie.. Tylko nie wszystko wybierasz ty. – powiedziałam.
- No dobra, to ty idź na te romansidła, ja wezmę horrory i potem jeszcze wybierzemy razem ze dwie komedie. Starczy? – spojrzał na mnie.
- Tak, tak. – powiedziałam, będąc już w drodze po moje ulubione filmy. Obowiązkowo wzięłam „Dirty Dancing”, który będę oglądać 1232876231 raz. Ale nadal mi się nie znudził, i chyba już nigdy nie będzie. Uwielbiałam go też ze względu na taniec, a ja jako tancerka.. Rozumie się samo przez się. Wzięłabym jeszcze „Step Up”, ale już zlitowałam się nad Robertem. Wzięłam jeszcze dwie komedie romantyczne z dobrymi recenzjami, ale których jeszcze nie oglądałam.
- Dirty Dancing, serio? – usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się.
- Ej, nie obrażaj tego filmu, bo jest kultowy i ponadczasowy. – uśmiechnęłam się.
- No tak, tancerka z marzeniem wielkiej miłości… - zaśmiał się Lewy. – Tak, film chyba idealny dla ciebie. – przewrócił oczami.
- A oglądałeś go kiedyś?
- Ta, cztery razy i tyle mi starczy. Milena masakrowała mnie tym filmem.. – westchnął.
- No to teraz będzie piąty, bo nie odpuszczę. – wytknęłam mu język. – Cho na te komedie. – kiwnęłam głową. Wybraliśmy dwie komedie. Razem mieliśmy 8 filmów. Cóż, najwyżej zostanie na później. Po 15 minutach wchodziliśmy właśnie do hotelu. Spotkaliśmy Wojtka.
- Ooo, właśnie, dobrze, ze was spotykam. – powiedział zatrzymując się. – Macie gościa w pokoju.
- Kogo? – spytałam.
- No gościa.
- Nie bądź taki mądry. – Robert uderzył go w głowę.
- Ten gość powiedział, że ma być to niespodzianka… - odparł z uśmiechem i ruszył przed siebie. Spojrzeliśmy się na siebie z Lewym. Okej? Dziwne. Wzruszyliśmy ramionami i udaliśmy się z ciekawością do pokoju. Takich niespodzianek nie lubiłam. Zawsze się denerwowałam.. Chociaż teraz podeszłam do tego z dystansem, bo Robert. Taa, Robert wytłumaczeniem na wszystko. No, ale cóż. To tak jak w tamtym śnie. Kiedy Lewandowski jest obok, nic nie jest wstanie wzbudzić we mnie strachu..
- Debil z ciebie i tyle! – powiedziałam i uderzyłam go w klatkę piersiową. Ominęłam go i poszłam do Wojtka.
- Siema. – przywitałam się z nim i chłopakami, którzy stali obok niego.
- Witamy. Pogodziliście się już? – spytał Kuba.
- Tak, ale na nowo mam na niego focha. – powiedziałam i spojrzałam na zbliżającego się do nas Roberta.
- O co znowu? - spytał znudzony.
- Spadaj! – powiedziałam. Wyszło, że jestem jakaś nadąsana lala.
- Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. – zaśmiał się Błaszczykowski.
- Spoko. Wczoraj mówiłam, żeby mnie obudził, bo chcę z nim iść na trening. I co? Lewandowski oczywiście poszedł sobie sam. A co będzie się przejmował! I zostawił na pożarcie dziennikarzom i fotoreporterom. – powiedziałam z założonymi rękami.
- Serio? Złapali cię? – Robert był zaskoczony, lub takiego udawał. Aktor był z niego dobry, nie miałam pewności, czy nie wykorzystuje teraz tych swoich zdolności.
- No a nie? Jakbyś ze mną szedł, byłoby mi raźniej. – przewróciłam oczami. Ja z kolei nie byłam najlepszą aktorką, ale udawanie nadąsanej chyba przyniosło rezultaty. Chyba zmienię plany na przyszłość!
- Ale spałaś jak zabita! Byłaś zmęczona, to cię nie budziłem. – stwierdził Lewy. Oh, jaki dobrodziej! No naprawdę, order dla tego pana!
- No fajnie! To nie jest wytłumaczenie. Jutro na kolejny trening wstanę wcześniej i też cię nie obudzę, bo słodko spałeś. – mówiłam coraz bardziej zirytowana. Kurde, aktorką to ja jednak nie mogę być. Za bardzo wczuwam się w swoją rolę.
- Ale to co innego! – prychnął. No kurde szklak może człowieka z nim trafić! Idź do diabła Lewandowski!
- To samo! – znów się sprzeczaliśmy. Ale to normalka. Ja jestem zadziorna, a on też ma swój charakter i nie da sobie w kasze dmuchać. I to mi chyba też w nim imponowało. Jako jeden z nielicznych potrafił mi się przeciwstawić. Ale i też umiał przepraszać..
- Dobra, nie chcę kolejnych sprzeczek. Niech ci będzie.. przepraszam. – powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
- „Niech ci będzie”. Ale i tak powinieneś mnie obudzić! - wypomniałam mu. Oj, tego nie pozwolę mu zapomnieć!
- Następnym razem nawet o 5.00 cię obudzę. – usłyszałam, a na jego twarzy zagościł łobuzerski uśmieszek.
- Nie przesadzaj. – tak, tak. uważaj, bo ci wstanę! Zawsze musiałam wszystko skomentować. Musiałam chyba zacząć nad tym ćwiczyć.
- Ale sama tego chciałaś, kochanie. – powiedział i pocałował mnie w czoło, odchodząc ode mnie. Ja tylko stałam i kręcąc głową uśmiechnęłam się.
- Dzień dobry! – krzyknęłam machając Fornalikowi. On uchylił głowę z uśmiechem. Poszłam na trybuny i usiadłam w pierwszym rzędzie oglądając chłopaków. Chciałam zobaczyć ich z bliska. Na meczach nie miałam okazji, więc może odbiję sobie na treningu? Ta… żebym tylko jakąś grę zobaczyła.. Tak jak myślałam, wydurniali się, śmiali i krzyczeli, ale na szczęście robili swoje. Musieli przecież się ogarnąć, bo jutro już pierwszy mecz… Ciekawe. Tydzień temu leżałam i myślałam jak fajnie mają ci, którzy mają bilet na mecz.. A teraz? Siedzę sobie na trybunach oglądając trening, znając się z każdym zawodnikiem, mieszkając w jednym pokoju z jednym z nich.. Jakie to życie jest dziwne.
- PIĘTNAŚCIE MINUT PRZERWY!!! – krzyknął głośno Waldemar Fornalik. Chłopacy porozsiadali się zmęczeni na murawie. No tak, żaden nie ruszy dupy, żeby do mnie przyjść. Ależ przecież zmęczeni po ciężkich 45 minutach! No tak, jak śmieją się i krzyczą, to wiadomo, ze zmęczenie przyjdzie wcześniej. Ale co tam, oni mieli swoje inteligentne zasady..
- Nie no spoko, zaraz do was przyjdę! – krzyknęłam.
- O Jezu, zapomniałem o tobie! – usłyszałam Lewandowskiego. Wstał i podbiegł do mnie. Ojej, jednak trochę siły miał! Usiadł obok mnie, opierając rękę o moje oparcie.
- Jak rozpoczęłaś dziś dzień? – spytał z uśmiechem.
- Dokładnie rozpoczęłam go słowami: „LEWANDOWSKI DEBILU!” - powiedziałam śmiejąc się.
- Dobrze wiedzieć. – uśmiechnął się, ukazując prosty rząd śnieżnobiałych zębów.
- Spodziewałeś się czegoś innego? – zaśmiałam się patrząc na niego. – Marzyłam o tym, żeby zobaczyć wasz trening.
- Jak widać nie ma na co za bardzo patrzeć. – wzruszył ramionami. No, pewnie trochę prawdy w tym jest. I potem dziwić się, że nie wygrywamy!
- Tego nie mogłam przewidzieć.. – uśmiechnęłam się. Klepnęłam go w ramię. – Nie no żartuję. Fajnie, że jesteście rozluźnieni i tak dalej, ale skupcie się trochę. – puściłam oczko. Ach, Kochańska dobra rada!
- Powiedz to im – kiwnął głową w stronę przyjaciół. – Ja jestem grzeczny. – odparł, a ja prychnęłam.
- Ty grzeczny? – uniosłam brew. – No chyba nie.. – zaśmiałam się, bo dostałam sójkę w bok.
- Jestem bardzo grzeczny. To ty sprowadzasz mnie na złą drogę.
- Ja? – zaśmiałam się. – Dobra koniec. Obydwoje jesteśmy niegrzeczni. – stwierdziłam. – Pokaż mi stadion, hm?
- Okej. – odpowiedział z uśmiechem. – Mogłem wcześniej na to wpaść. – przewrócił oczami. Wstaliśmy i uśmiechnięci wyruszyliśmy przed siebie. Lewy pokazał mi chyba wszystkie zakamarki, łącznie z łazienkami, szatniami, czy pokojem, gdzie miał swoje miejsce psycholog sportowy. – Kiedyś zobaczę cię za tym biurkiem. – odparł i uśmiechnął się do mnie. Taa, chciałabym.. Ale to nie jest takie proste.. Spojrzałam przez okno.
- Robert, nie wiem czy wiesz, ale chłopacy już ćwiczą – powiedziałam odwracając się do niego.
- Co?! Cholera! – złapał się za głowę z grymasem. – Będę miał z 20 kółek ekstra. Zawsze o tym marzyłem… - powiedział sarkastycznie.
- Nie gadaj, tylko chodźmy. – odparłam i wzięłam piłkarza za rękę. Szybko zeszliśmy na murawę. Pociągnęłam go w stronę trenera. – Nie ważne co powiem, zawsze przytakuj. – szepnęłam do niego.
- Robert, co to za spóźniania? Wiesz, że tego nie toleruje. Przez to.. – odezwał się Fornalik. Nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Przepraszamy bardzo, ale chcę, żeby pan wiedział, że to przeze mnie się spóźnił. Byłby tu już dawno, gdyby nie ja. Bardzo źle się poczułam i poprosiłam Roberta, żeby zaprowadził mnie do łazienki, żebym mogła przemyć twarz zimną wodą. Poszliśmy tutaj, ale ta najbliższa była zajęta. Ja na gwałt musiałam iść do tej łazienki, więc Lewy poprowadził mnie do tej, gdzie jest gabinet psychologa… - mówiłam nieschludnie, szybko i ze zmarszczonym czołem. Jak chciałam komuś coś wytłumaczyć, no to była typowa do tego mina. Nie wiedziałam też, czy przez szybkość wypowiadanych słów, wyłapał gdzie kończy się zdanie, a gdzie zaczyna... - I jakby tego było mało, przemywając twarz ochlapałam bluzkę i się trochę przedłużyło. Naprawdę proszę mu darować te kółka, czy coś za karę, bo to ja, a on nie chciał mnie zostawiać w tych labiryntach korytarzy.. – powiedziałam i obróciłam się do Roberta, którego i tak tam nie było. Okazało się, że szybko wrócił to ćwiczeń. – O, widzi pan, on już nadrabia. – dodałam i uśmiechnęłam się do niego szeroko. Fornalik pokręcił głową z uśmiechem.
- Boże, jak on ma z tobą dobrze! – powiedział uśmiechając się do mnie. – Okej, odpuszczę mu. Ale muszę się też uodpornić na twoje prośby, bo w końcu za milutki dla nich będę! – zaśmiał się i powrócił do naganiania chłopaków, którym już się trochę nie chciało. Uśmiechnęłam się widząc ich miny i słysząc ich stęki.
- Pokutujecie kochani za to co było 2 dni temu. – powiedziałam i posłałam im buziaka w powietrzu. Ominęłam zgrabnie piłkarzy i usiadłam tym razem na miejscu obok trenera. Miałam niezły ubaw z nich. Zapominałam tutaj o problemach. Muszę tutaj częściej przychodzić..
***
- To gdzie teraz pójdziemy? – zadał mi pytanie Lewandowski, kiedy wracaliśmy już ze stadionu. Nogi mi do tyłka przyrosły, a przepona bolała od dzikiego śmiechu. Ale kto by się nie śmiał z Wasilewskiego śpiewającego „Ave Maryja” ?- Chyba nie ma co szaleć, bo musisz się oszczędzać na jutro, nie? – spojrzałam na niego.
- No niestety. – odpowiedział. – Ale jak ty chcesz gdzieś iść, to ja cię nie zatrzymuję, mogę cię nawet zawieść. – powiedział z palcem ku górze. Myślałam, że padnę widząc jego zadowoloną minę. Zachowywał się jak Matka Teresa z Kalkuty..
- Łoo, jakiś ty łaskawy! – odezwałam się sarkastycznie. I tu padło na mnie słynne spojrzenie Bitch Please. Znałam je, bo bardzo często padało na mnie, kiedy wyjechałam z jakimś niezrównoważonym pomysłem, albo coś w tym stylu. Lewandowski love!
- No ba! – zaśmiał się piłkarz i z powrotem poczułam, że na mnie patrzy. Odwróciłam głowę w jego kierunku.
- Jeśli chcesz znać moją odpowiedź, to zostaję z tobą, głupku.
- Jakby nie było tego „głupku”, to normalnie bym cię uściskał. – odpowiedział, a ja zaśmiałam się.
- Ale zostaję? Zostaję. Więc nie możesz mieć do mnie żadnych pretensji. Kochanie. - to z ostatnie słowo podkreśliłam.
- O, tak lepiej. – zaśmiał się i objął mnie ramieniem. Czasami zastanawiałam się nad tymi naszymi czułościami. Nie było ich trochę za dużo? Nieeee.. Gdzie tam, było idealnie. Znaczy się no.. znowu zapomniałam ogarnąć swoich brudnych myśli. Oj, Kochańska!
- Co będziemy robić? Bo ja mam ochotę na taki wieczór filmowy. Wiem, nie mamy żadnych filmów, ale pojechalibyśmy do wypożyczalni. – powiedziałam z głową zadartą ku górze, żeby móc zobaczyć reakcje Lewandowskiego.
- Myślę, że to świetny pomysł. – powiedział z uśmiechem. – A jest u nas w pokoju DVD?
- I to było właśnie moje pytanie. Nie wiem czy u nas jest, ale u Wasyla w pokoju jest na stówę, bo oni jeszcze gadali, że oglądali.. no, filmy. – dokończyłam i zaśmiałam się.
- No tak, chyba, że oglądali to tak wiesz w telewizorze.
- Błagam cię, takie coś nie leci o 22 w telewizji. – spojrzałam na niego, jakby było to oczywiste. W sumie, to jest oczywiste, ale napastnik tego chyba nie przemyślał.
- Nie patrz tak na mnie! Nie wiedziałem, że to było o 22.. – zaśmiał się cicho. – Ale co w związku z naszym wieczorem?
- Bo moglibyśmy od nich pożyczyć. Podłączymy raz dwa i już! – klasnęłam w dłonie. No dawaj, Lewandowski! Mam ochotę na „Dirty Dancing”..
- Ale oni pewnie też będą chcieli się zrelaksować.. – spojrzał na mnie z góry. Ach te jego ślepia. No i znowu te myśli.. Mamo!
- No to zabierzemy im to siłą. Akurat w ten wieczór pograją sobie np. w karty. – stwierdziłam, a Robert pokręcił głową na znak, że się zgadza.
- To od razu odbijemy do samochodu, wypożyczymy i wrócimy. Akurat będzie obiad.
- I ja jeszcze będę musiała się przebrać przed obiadem.. – powiedziałam ze skwaszoną miną.
- Czemu? Zajebi.. Zarąbiście wyglądasz! Ale znając życie jest ci niewygodnie, prawda? – spytał, a ja kiwnęłam głową potwierdzająco. – No i zrozum tu kobiety! – westchnął, a ja na niego spojrzałam spode łba.
- Masz jakiś problem?
- Nie, żadnego. – powiedział i zaśmialiśmy się. Po kilku minutach byliśmy na parkingu przy hotelu. Udaliśmy się do zapierającego dech w piersiach czarnego Mercedesa. Wpakowałam się do środka i usiadłam wygodnie. Moje super ekstra wygodne buty, z braku przyzwyczajenia stały się super ekstra przeszkadzającymi butami. Ruszyliśmy. Ciągle nie mogłam napatrzeć się na ten samochód. Wnętrze było tak samo ładne i jak i z zewnątrz. Chociaż nie, było ładniejsze. Nie znałam się na samochodach, ani jakoś wielce się nimi nie interesowałam, ale jako kobieta stwierdziłam, że mogłabym takiego mieć.
- To nie jest twój jedyny samochód, prawda? Bo widziałam cię w innych. – stwierdziłam z uśmiechem, zaczynając rozmowę.
- Nie. Mam dwa. – powiedział z uśmiechem na chwilę spoglądając na mnie. – Tym często jeżdżę właśnie w Warszawie, bo zawsze zabieram ze sobą rodzinę i tak dalej.
- Jak coś, nazwę go rodzinnym autem, bo i tak nie zapamiętam jego pełnej nazwy. – powiedziałam od razu. Muszę go uprzedzić, bo kiedyś tam wyjadę mu z „rodzinnym autem” a on znając życie nie zakuma, a potem dwadzieścia minut tłumaczenia o jaki samochód chodzi..
- Okej. A drugi jest szybszy i bardziej sportowy, bo w Niemczech z reguły jeżdżę sam. – uśmiechnął się. Z wywiadów wiedziałam, że na początku często dostawał mandaty za przekraczanie prędkości. Fajnie było pogadać i upewnić się, czy to co przeczytałam w wywiadzie jest prawdą..
- Mm, opłacalne. – zaśmiałam się. – I co to za samochód?
- AudiRS5. – powiedział, ale zdał sobie sprawę, że nie wiem o co chodzi. – Taki czarny, mniejszy. – ta, mało to takich czarnych i mniejszych? Widząc moją minę westchnął. - Pokażę ci zdjęcie jak będziemy w hotelu. – zaśmiał się cicho. Dla niego oczywiste były marki samochodów, a dla mnie marki butów. No cóż, idealni nie możemy być. I co to za facet, który znałby się na markach butów lepiej ode mnie? Uciekałabym, gdzie pieprz rośnie, albo i dalej.
- Okej. – uśmiechnęłam się. – No nie moja wina, że nie znam się na autach. – rozłożyłam ręce. – Wystarczy, że umiem jeździć i wiem ogólne informacje. Modelów na pamięć nie będę znała, wybacz.
- I tak dobrze, że umiesz prowadzić. No i nie ma kobiety idealnej.. – powiedział, a ja gdyby nie to, że prowadzi trzepnęłabym go w głowę. – Dla mnie wystarczy, że lubisz piłkę. – dodał z uśmiechem, chcąc mnie udobruchać. Ja tylko pokręciłam głową. Byliśmy już na miejscu. Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do wypożyczali wideo. Ludzie tam będący wybałuszyli oczy.
- To już Robert Lewandowski nie może przyjść do wypożyczalni wideo, żeby nie zrobić z tego rozróby? – spytał wzdychając. Oczywiście pociągnął mnie do pólek, gdzie były horrory.
- Nie, błagam nie.. Tylko nie wszystko wybierasz ty. – powiedziałam.
- No dobra, to ty idź na te romansidła, ja wezmę horrory i potem jeszcze wybierzemy razem ze dwie komedie. Starczy? – spojrzał na mnie.
- Tak, tak. – powiedziałam, będąc już w drodze po moje ulubione filmy. Obowiązkowo wzięłam „Dirty Dancing”, który będę oglądać 1232876231 raz. Ale nadal mi się nie znudził, i chyba już nigdy nie będzie. Uwielbiałam go też ze względu na taniec, a ja jako tancerka.. Rozumie się samo przez się. Wzięłabym jeszcze „Step Up”, ale już zlitowałam się nad Robertem. Wzięłam jeszcze dwie komedie romantyczne z dobrymi recenzjami, ale których jeszcze nie oglądałam.
- Dirty Dancing, serio? – usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się.
- Ej, nie obrażaj tego filmu, bo jest kultowy i ponadczasowy. – uśmiechnęłam się.
- No tak, tancerka z marzeniem wielkiej miłości… - zaśmiał się Lewy. – Tak, film chyba idealny dla ciebie. – przewrócił oczami.
- A oglądałeś go kiedyś?
- Ta, cztery razy i tyle mi starczy. Milena masakrowała mnie tym filmem.. – westchnął.
- No to teraz będzie piąty, bo nie odpuszczę. – wytknęłam mu język. – Cho na te komedie. – kiwnęłam głową. Wybraliśmy dwie komedie. Razem mieliśmy 8 filmów. Cóż, najwyżej zostanie na później. Po 15 minutach wchodziliśmy właśnie do hotelu. Spotkaliśmy Wojtka.
- Ooo, właśnie, dobrze, ze was spotykam. – powiedział zatrzymując się. – Macie gościa w pokoju.
- Kogo? – spytałam.
- No gościa.
- Nie bądź taki mądry. – Robert uderzył go w głowę.
- Ten gość powiedział, że ma być to niespodzianka… - odparł z uśmiechem i ruszył przed siebie. Spojrzeliśmy się na siebie z Lewym. Okej? Dziwne. Wzruszyliśmy ramionami i udaliśmy się z ciekawością do pokoju. Takich niespodzianek nie lubiłam. Zawsze się denerwowałam.. Chociaż teraz podeszłam do tego z dystansem, bo Robert. Taa, Robert wytłumaczeniem na wszystko. No, ale cóż. To tak jak w tamtym śnie. Kiedy Lewandowski jest obok, nic nie jest wstanie wzbudzić we mnie strachu..
•••
Moje pytanie numer jeden: co myślicie o nowym nagłówku? Wczoraj do 1.00 z łzawiącymi już oczami szukałam ich zdjęć i potem obrabiałam je. Niestety zmęczenie chyba dało w znaki, bo nie jest ono idealnie zrobione. Ale przynajmniej po chyba 20 próbach, coś trafiło w mój gust. Musiałam kombinować, bo zdjęcie Niny było już lekko obrobione, a Roberta nie, musiałam bawić się kolorami, odcieniami, żeby był on przybliżony przy obu zdjęciach.. No cóż, jestem perfekcjonistką. Wszystko dopięte na ostatni guzik. I wybaczcie, że nie dodałam rozdziału wczoraj. Weszłam późnym wieczorem, więc i tak pewnie nikt by tego nie przeczytał.. I robię małą zmianę. Od teraz rozdział będzie dodawany raz w tygodniu. Moje pytanie numer dwa: w jaki to ma być dzień? Środa, czy niedziela? (bo z reguły w tych dniach dodawałam)
Dlaczego tylko jeden w tygodniu :(? Bd plakac
OdpowiedzUsuńnaglowek świetny i rozdzial tez
Zapraszam
http://teodorczyk-moim-swiatem.blogspot.com/
nie smutamy! będzie dobrze ;) kiedy będą dni wolne, albo od czasu do czasu może pojawić się częściej, ale ogólnie mam zbyt dużo na głowie, żeby dodawać dwa w tygodniu :c dziękuję:*
UsuńTylko raz w tygodniu? Szkoda :c
OdpowiedzUsuńNagłówek jest fajny, rozdział też!
Wyczekuję kolejnego :)
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-52.html
dziękuję bardzo :>
UsuńŚWIETNE! Zarówno rozdzial jak i zmiana <3 Jakiego photoshopa używasz? :)
OdpowiedzUsuńDzięki:* Otóż zadziwię większość, bo wcale NIE MAM photoshopa. Mam zwykły program do podstawowej obróbki. Ale mi to wystarcza :) Dlatego nagłówek nie jest idealny, ale cóż :>
UsuńO boże już nie mogę sie już doczekac mam nadzieje że Robert będzie miał dzieci z Wiktorią i będą się wozic tym samochodem rodzinnym, och kocham to i dirty dancing oooo boże kocham cię i twojego bloga ( chociasz cię nie znam ) :D
OdpowiedzUsuńHahahah, mega pozytywny komentarz! :D Tak na marginesie, to będą mieli pewnie ładne dzieci :) Ja tez nie mam pojęcia kim jesteś, ale moja milość do Ciebie jest niewiarygodna, hihi :D :*
UsuńDobra jestem w pisaniu Anonimowo ? :D
UsuńNajlepsza w kłamaniu i ortografii, lol :D i edit: jesli to ty, to wcale Cię nie kocham, idiotko <3 :*
UsuńOjejku, to jest takie wspaniałe! Tylko dlaczego rozdziały chcesz dodawać raz na tydzień?! Tego nie rozumiem! Ja nie wytrzymam tak rzadko! Dodawaj dwa razy na tydzień! PROOOOOSZĘ! A tak po za tym, to chętnie bym Cię poznała, bo wydajesz się wspaniałą i pozytywnie nastawioną osobą! :D
OdpowiedzUsuńwiem, że będzie to dla niektórych trudno przełknąć, ale po prostu mam za dużo na głowie. szkoła, klasówki, kartkówki, pytania.. w domu też mnie już wyzywają, bo ciągle widzą mnie przed laptopem, bo jak nie piszę, to czytam inne blogi i tak jakoś mi zlatuje :) jeszcze dochodzą jakieś tam wyjścia, zajęcia (a teraz moich wyjść się namnoży, bo mam nadzieję, coraz cieplej będzie, a znajomi nie odpuszczą, kiedy z nimi nie pójdę ( zupełnie nie wiem, do czego im jestem potrzebna :D ) Dziękuję bardzo za tak wspaniałe słowa, nigdy tak miłego komentarza o swojej osobie nie czytałam ♥
UsuńOjejku, jak szkoda, że tak rzadko! :<
UsuńNo, ale damy radę! Tylko w takiej sytuacji pisz dłuuuuuugie rozdziały!! :D
A jakbyś chciała pogadać, lub zobaczyć co sądzę o Twoim blogu to możesz pisać na numer gg : 46096920 :)
Czekałam wczoraj na niego tak długo tak jak ty napisałaś to u mnie :) Co minutę właziłam sprawdzając czy jest coś nowego :) A tu nic :) Było mi smutno :( Ale dzisiaj jest juz ok bo rozdział WYMIATA ! Boski ! Cudny i w ogóle przepiękny :D Jeżeli chodzi o nagłówek to poprostu bomba ! Istne cudo :)
OdpowiedzUsuńojejku, mam nadzieję, że odpokutowałam ten smutek tym rozdziałem :* oczywiście kolejny pozytywny kop od Ciebie, który sprawia, ze latam normalnie. No w sumie nie latam, tylko piszę :D I miałam własnie dylematy z tym nagłówkiem, bo jakoś nie jestem do niego przekonana, ale zachciało mi się zmiany :D ogólnie dziękuję Ci bardzo <3
UsuńNo nie wieżę, nie przeżyję tyle bez nowego rozdziałuu ... ;(
OdpowiedzUsuńNie rób nam tego ! Ale rozdział jest przecudny, kocham goo ;* nagłówek też mi się bardzoo podoba :) Czekam na następny mam nadzieję że będzie on jak najszybciej ! czy mogłabyś powiadamiać mnie o następnych rozdziałach ? Bardzo mi zależy ... Buziaki ;* Pozdrawiam
postaram się dodawać częściej, ale nic nie obiecuję :c dziękuję bardzo, nie wiesz jaki mam uśmiech, kiedy czytam wasze komentarze, a co dopiero twoje <3 okej, bez problemu z powiadomieniami, ale powiedz tylko jak Ci będzie najwygodniej :>
Usuńnajlepiej na GG, jak byś mogła :) mój numer : 46902617
Usuńokej, nie ma problemu. mam nadzieję, że nie zapomnę :> gdy tylko dodam, od razu napiszę :*
UsuńDzięki wielkie ;*
UsuńNo a więc powtarzam się po raz setny, ale okej: GENIALNY ROZDZIAŁ. Kocham Twoje opowiadanie. Nagłówek jest cudny. Widać "trochę" czasu nad nim się napracowałaś :D Wczoraj cały wieczór zaglądałam w oczekiwaniu na następny rozdział. No niestety nie doczekałam się :( Ale dzisiaj poprawił mi się humorek, bo ujrzałam "17". Ojej zasmuciłaś mnie, tylko raz w tygodniu ?? Kochana jak ja wytrzymam ?? Mi 2 razy w tygodniu Twoje opowiadanie nie wystarczało, już nie mówiąc o jednym rozdziale na tydzień :( No ale rozumiem Cię. Szkoła pochłania niestety masę czasu, a do tego dochodzi teraz ładna pogoda, z którą wiążą się częstsze spotkania, wypady ze znajomymi. No ale mam nadzieję, że może uda Ci się jednak dodawać częściej niż raz w tygodniu. A znam to, że rodzice ciągle widzą mnie przed laptopem. Piszę własne opowiadanie i czytam inne, a mama za każdym razem się pyta: Co ty Kamila tyle czasu przed tym komputerem robisz ?? Także nie jest mi to obce :D hłe hłe :D A wracając do rozdziału, to ciekawi mnie, co to za niespodzianka ?? Co to może być za tajemniczy gość ?? Nie mam pojęcia, więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na następny rozdział. I pytanie, które już stało się u mnie normą u Ciebie: Kochana, kiedy dodasz następny ??? :*** ♥
OdpowiedzUsuńa ja powtarzam po raz setny: dziękuję bardzo ♥ naprawdę, między innymi właśnie Ty swoimi komentarzami pozwoliłaś mi uwierzyć w swoje możliwości! strasznie jestem Ci za to wdzięczna. ja też mam nadzieję, ale musiałam przygotować Was na to, że rozdziały mogą być rzadziej :c właśnie zastanawiam się kiedy go dodać, bo chciałam wprowadzić jeden dzień w tyg, w którym będę publikowała. i nie jestem jeszcze co do niego pewna i stąd moje wątpliwości. i do tego teraz święta, a nie wiem co moi rodzinka wymyśli :D buziaki:***
UsuńBoski rozdział!
OdpowiedzUsuńCiekawe co t za gość :p
Nagłówek super :)
Szkoda, że będziesz dodawać tylko raz w tygodniu :(
dziękuję bardzo :>
UsuńMasz świetnego , fantastycznego bloga !; D Masz mega wyobraźnię ;d Czekam na kolejny rozdział : D
OdpowiedzUsuńcieszę się bardzo i dziękuję :>
UsuńA i jeszcze jedno mam nadzieje ze ta niespodzianka nie okaże sie zła! Podoba mi sie ten wątek i to ze Van i Wojtek tak sie wtracaja bo dzieki temu jest smieszniej :D czekam na rozdział i proszę zeby w następnym odbył sie juz mecz bo nie mg sie doczekać reakcji Roberta chociaż fajniej by było grzyby on sie dowiedział po Czechach wtedy by sie bardziej starał :D sory ze zajmuje ci czas komentarzami ale poprostu czekam na następny rozdział jak dziecko ktore czeka na gwiazdkę zeby dostać prezenty! Całuje i życzę spokojnych świat żebyś troche odpoczela dostała weny tak by napisać jeszcze jak najwiecej rozdziałów :*
OdpowiedzUsuńz tą niespodzianką, to wszystko okaże się jutro, bo mam wtedy zamiar dodać kolejny rozdział :> wcale nie zabierasz mi czasu, wręcz przeciwnie! bardzo cieszę się, że komentujesz! dziękuję za życzenia, Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze ( i tak jeszcze będzie jutro formułka z życzeniami, ale to co :D) naprawdę nie przeszkadzają mi Twoje komentarze, mogłabym mieć ich 100 ♥
UsuńZajebisty rozdział:* Uwielbiam twojego bloga:* Wesołych świąt :P Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo, wzajemnie! :* cieszę się, że Ci się podoba :>
UsuńJaka szkoda, że tylko raz w tygodniu ;( Będę czekała z wielką niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału [jak zwykle ;)] mi się podoba. Oni muszą być tak oficjalnie razem! I już nie mogę doczekać się co to za gość! ♥
dziękuję bardzo:* jutro wątpliwości zostaną rozwiane :D
UsuńO ja mimo ze napisałas ze jutro dodasz nowy rozdział ciagle sprawdzam czy nic nie dodalas :D kocham ta historie i bardzo fajnie sie ją czyta a Van i Wojtek rządzą kocham jak wkurzaja Wike i Lewego :D / Julka
OdpowiedzUsuńhaha, ale oni chyba za tym nie przepadają :D Dziękuję, bardzo miło mi, że Ci się podoba! ty kochasz moje opowiadanie, ja kocham Ciebie! :) :*
UsuńCudooooo ^.^ twój blog jest wspaniały wczoraj na niego trafiłam i przeczytałam wszystko w jeden wieczór i popołudnie zeby nie rodzice to bym w jeden wieczór to przeczytała ale coz ... :P powodzenia życzę w dalszym pisaniu i nie moge sie juz doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńhihi, bardzo mi miło i dziękuję bardzo! :*
UsuńJeeeej , dzis rano zaczęłam czytać twoj blog i przeczytałam wszystkie rozdziały w 30 min , jest WSPANIAŁY!!! <3 oby jak najszybciej byli oficjalnie razem !! Kochaaaam i czekam na następny , szkoda ze tylko raz w tygodniu , ale warto czekac !:)
OdpowiedzUsuńojej,dziękuję bardzo! :* dzisiaj będzie mała niespodzianka (ta, niespodzianka.. trąbiłam o tym od wczoraj! :D) i planuję za niedługo dodac kolejny rozdział :)cieszę się, że mam kolejnego pozytywnego czytelnika więcej! :> <3
Usuńuuu , to już się doczekać nie moge !<33 czyli dziś będzie kolejny rozdział? :>
Usuńjuż jest, kochana :>
UsuńJak sie cieszę ze dzis dodasz nowy rozdział ta historia jest taka słodka i zgadzam sie ze Wojtek i Van są cudni :D czekam z nierciepliwoscia na rozdział jak dobrze ze dzis go dodasz bo wiecej nie mg wytrzymać :D kocham Cię :*
OdpowiedzUsuńhihi, miłego czytania kolejnego rozdziału! <3 Choć nie mam pojęcia kim jesteś, to i tak odwzajemniam Twoje uczucia :* Zresztą kocham wszystkich, którzy tutaj zaglądają i komentują :*
Usuń